Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć

Nie jestem wielkim fanem Pottera, głównie dlatego, że mnie ten ziomek wkurwiał. Przez pierwsze trzy części irytował odrobinę, bo młode to, płoche, więc brałem poprawkę. W Czarze Ognia już mocno, a od Zakonu Feniksa do samiuteńkiego końca miałem ochotę nakopać gościowi do dupy. Przyjaciele nie muszą mu pomagać, nauczyciele się nie znają, taki Zoś Samoś, a potem nagle ‚pomocy, pomocy’. Znaczy nie zawoła ‚pomocy’, tylko czeka aż się kumple domyślą. A jak już się domyślą, to ‚a co tak późno’ albo ‚ale ja wcale nie potrzebowałem waszej pomocy’. No irytujący młody człowiek, i ja rozumiem, że on jest w trudnym wieku dojrzewania, ale litości może, co?

Filmy oglądałem bo były, a na ten nowy w ogóle nie miałem zamiaru się wybierać, bo po pierwsze nie wiedziałem, że coś zrobili, a po drugie tytułem mi się skleił z Sekretnym życiem zwierzaków domowych, tylko nie rozumiałem dlaczego zaczęli je znowu grać w czterech opcjach, i w prajm tajmie.

Wyprostowany tytułowo i zachęcony opiniami znajomych poszedłem do kina.

I znowu to samo.

Niech mi ktoś, kto sie na tym zna powie o co chodzi. Płacę za bilet jak za zboże (sprawdzić czy nie biedaśroda), a potem jeb, czterdziestominutowy maraton reklam i trailerów, które już znam na pamięć. I ani się od tego odciąć nijak, ani wyjść po herbatę. Kto wpadł na fantastyczny pomysł, żeby mnie karać (bo jako karę odbieram fakt zmuszania mnie do oglądania reklam) za to, że legalnie konsumuję kulturę? I jeszcze na dodatek sympatyczny głos zapodaje, że to fajnie, że przyszedłeś do kina, wydałeś zarobione pieniądze, i oglądasz film na legalu, dzięki czemu miliony ludzi mają pracę przy powstawaniu takiego filmu. No takie teksty odbieram jako wyjątkową szyderę.

Nie lubię się pakować do sali już po zgaszeniu świateł, bo to niegrzeczne i niewygodne. Dlatego nie jestem w stanie uniknąć bloków reklamowych. Ostatnio mam wrażenie, że reklamiarze się wycwanili, bo lecą reklamy, potem trailery, ty oddychasz z ulgą, że dzisiaj tak krótko, następnie jeb, znowu reklamy, wyciągasz komórkę, żeby poczytać czy cokolwiek, ciach, trailery, wyłaczasz komórkę i znowu reklamy. Włączasz, ale ledwo zdążysz wyklikać, znowu zaczynają się trailery. Przecież to opiździeć można.

Najprostszy patent to się spóźniać na seans, a trailery oglądać na imdb albo jutubie, ale jak pisałem wcześniej, takie rozwiązanie mi nie leży do końca, bo jeszcze nie udało mi się wejść na środek rzędu tak, żeby po ciemku nie podeptać przynajmniej trzech nóg. Chyba naprawdę zostają słuchawki i głośna nuta.

Ewentualnie można piracić filmy, bo to i bez reklam, i w dowolnie wybranym, pasującym czasie, a nie o 22:30, i w domu jesteś na 1:00, gdyż trzeba było widzom wbić w oczy półgodzinny blok, dziękuję, uszanowanko. No wszystko robicie, żebym olał kino. Ale żeby tylko kino, legalna dystrybucja filmów na dvd/blureju to też jakiś dowcip.

fot. Internet
Bardzo nietrafnie skierowany komunikat. Fot. Internet

Nieprzewijalne reklamy. Film ostrzegający przed piraceniem. NA PIEPRZONEJ LEGALNEJ KOPII JEST FILM OSTRZEGAJĄCY PRZED PIRACENIEM. Jeszcze więcej reklam. Kilka trailerów. Ostrzeżenia FBI w dziesięciu wersjach językowych. Nieprzewijalne. Nieczytelne menu, w którym na przykład okazuje się, że polską wersję językową możesz obejrzeć tylko w wersji 2.0, co mnie wali, bo ja napisy, ale są tacy, którym nie chce się czytać napisów i wybierają lektora. Ewentualnie możesz z napisami, ale są tak chujowej jakości, że masz ochotę pójść i zwrócić film do sklepu. Właśnie, czy były precedensy, że ludzie zwracali filmy, bo było położone tłumaczenie, zupełnie jak w przypadku polskiej wersji Futuramy, gdzie zabito wszystkie dowcipy i ogólnie cała polska ścieżka dialogowa była zrobiona na odpierdol. Och jakże się cieszyłem, że pierwszy sezon dostałem w prezencie.

fot. Internet
Mniej więcej o to mi chodzi. Fot. Internet

I tak to właśnie jest z zachęcaniem do legalnych treści. Ciekawe czy zagranico tak samo się do tego zabierają, czy mają jednak nieco więcej mózgu.

Co do filmu, to jest dobry, bo nie ma w nim Harry’ego Pottera i reszty wkurzających dzieciaków. Zamiast tego poznajemy historię Newta Scamandera (Eddie Redmayne), który przyjeżdża z Londynu do Nowego Jorku z walizką wypchaną magicznymi zwierzakami, żeby ratować inne magiczne zwierzaki przed marnym losem magicznych zwierzaków.

fot. materiały dystrybutora
Marny los funduje im na przykład Ron Perlman w swojej życiowej roli. Fot. materiały dystrybutora

Oczywiście Newt jest odrobinę roztargniony i bardzo roztrzepany, więc kilka zwierząt mu ucieknie. Ponadto wplącze w zadymę bogu ducha winnego mugola, pana Kowalskiego, który chciał tylko wziąć kredyt na piekarnię, a za chwilę będzie musiał odpierać amory czegoś na kształt nosorożca; i dwie siostry, pracownice Magicznego Kongresu USA (czy jak ten wynalazek się nazywał), które się nazakochują w naszych niezdarnych bohaterach. Ogólnie przygoda pogania przygodę, jest trochę śmiesznie, bardzo strasznie i mocno kolorowo.

Bawiłem się przednio, trochę jak dziecko, bo to miejscami bajka, częściej jednak jako dorosły, bo większymi miejscami to mroczna historia dla dorosłych. Dlatego odradzam branie na seans młodocianych. Przemocowa, sekciarska matka raczej się im nie spodoba. Niszcząca emanacja czarodziejskiej mocy, demolująca miasto i mordująca ludzi raczej je wystraszy. Sposób wykonania egzekucji? No dla mnie dość makabryczny. Mugol traktowany jakby go w ogóle w trakcie rozmów o nim nie było, no niezbyt to miłe, gdy rozmawiacie gnojki o wymazywaniu pamięci w obecności człowieka, któremu ją będziecie wymazywać. Ogólnie sporo tam makabry, rozważcie czy ośmiolatek będzie się dobrze bawił w sytuacji, w której ma mokre spodenki.

Gdybyście mieli wątpliwości czy oglądać ten film, w sytuacji gdy serii HP nie znacie albo nie pamiętacie, mówię wam oglądać. Będziecie mieli większą radość niż analny fan HP z bólem dupy dotyczącym mało istotnych szczegółów. Ja miałem tyle radości, ile rycerze Okrągłego Stołu po zjedzeniu giermków walecznego Sir Robina.

Aha, ma być tego pięć części, więc nie zdziwcie się, jak niektóre wątki nie zostaną domknięte.

Werdykt: słodkie jabłuszko z powtykanymi kawałkami żyletki, kupa dobrej zabawy.

fot. multikino.pl
fot. multikino.pl

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć
reż. David Yates
scen. J.K. Rowling
w rolach głównych:
Eddie Redmayne
Dan Fogler
Katherine Waterston
Alison Sudol
Colin Farrell
Samantha Morton
Ezra Miller

7 myśli na temat “Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”

  1. W społeczeństwie magów w tym uniwersum mugole mają status zwierzątek domowych, czy tam innych przedszkolaków…

    Taki sensowny Harry Potter dla dorosłych jest do poczytania w formie ebooka na hpmor.com – polecam

    Polubienie

    1. „W społeczeństwie magów w tym uniwersum mugole mają status zwierzątek domowych, czy tam innych przedszkolaków…”

      Pottera nie da sie zrozumiec, nie pamietajac ze dzieje sie w spoleczenstwie angielskim, czyli podzial na klasy spoleczne jest niesamowicie istotny.

      BTW od kiedy Rowling zaczela sie zachowywac jak AUTORYTET MORALNY w brytyjskiej polityce, uzywajac swojej tworczosci do dodania wagi swoim dosc powierzchownym i banalnym opiniom politycznym, to mi troche odeszla ochota na dalsza konsumpcje jej franchise.

      Polubienie

  2. za tą granicą tak samo z dvd, nieprzewijalne ostrzeżenia. w kinie dają jedno dość krótkie ostrzeżenie przed filmem, że nie wolno piracić. i są dwa bloki: reklamy – przy świetle przygaszonym, a potem trailery w ciemnościach.

    Polubienie

  3. A ja zawsze odbierałam Pottera tak, że on prosił o tę pomoc, ale nikt dorosły mu nie wierzył, bo np. przecież jest tylko dzieckiem i Dumbledore na pewno by na to nie pozwolił:P („Pani profesor, ktoś chce ukraść Kamień Filozoficzny!”. „Bzdury, Potter.” „Draco coś knuje.” „Bzdury, Potter. Będę kryć Draco, chociaż masa ludzi może przez niego zginąć, bo jego dusza jeszcze nie jest skażona.” „Wiem, którędy się dostać do Komnaty Tajemnic, panie profesorze.” „Teraz wyczyszczę ci pamięć.”) Swoją drogą, jak na nastolatka poradził sobie świetnie:P

    Też wczoraj byłam w kinie i dostawałam szału na reklamy. W połączeniu z jakimś głupim filmikiem, który puścili przed właściwym filmem nie wiadomo po co, potrwało to dokładnie 30 minut. Z zegarkiem w ręku. Chociaż zaczęli je puszczać 5 minut przed właściwą godziną seansu, więc można powiedzieć, że 25. (A jeśli na legalnych kopiach są reklamy, to zaiste, gratki, zachęcają do nie kupowania.)

    Co do opinii o filmie, w sumie się zgadzam^^. Dobry, zabawny, trochę mroczny, podczas seansu zaiste czułam się jak dziecko, chociaż niektóre sceny wybitnie nie dla dzieci. Kowalski uroczy, sposób, w jaki traktowali go czarodzieje – dobrze przedstawiony.

    Polubienie

  4. Zią zastanawiasz się, czy zagranico na DVD również spamują reklamami, trailerami i ostrzeżeniami antypirackimi… pod anglojęzyczną ilustracją o tym, jak w usach straszo efbiajem. Weś.

    Polubienie

Dodaj komentarz