Lauda Fasta Skuta 2

Sztuczek umysłu ciąg dalszy.

Chciałbym powiedzieć, że po zredukowaniu regresji najtrudniejsze w nauce tego, jak szybko czytać za nami, ale nie powiem, bo za nami jest najłatwiejsza część zabawy z szybszym czytaniem. Dlatego od niej zacząłem, żebyśmy się za łatwo nie zniechęcili. I tak się zastanawiam z czym teraz powalczymy, ale chyba z czytaniem pod nosem.

Fonetyzacja to przekleństwo i nawyk wyniesiony z podstawówki, gdzie uczono nas dukać wyrazy niemalże literka po literce. Nie znam się na nowych metodach kształcenia i nie wiem, czy da się dzieci uczyć czytać w inny sposób, ale werbalizowanie wyrazów to coś, co spowalnia nas chyba najbardziej. Widziałem w internecie teksty, że to mit, i że nie spowalnia, ale wierzę logice, język jest wolniejszy od myśli. Ergo – spowalnia i nie da się szybko czytać, jeżeli subwokalizacji nie wyrugujemy.

szybkie czytanie jak szybko czytać Marylin Monroe
MM czyta Ulissesa i nie subwokalizuje. Jaka jest twoja wymówka? Fot. Eve Arnold; Marilyn Monroe reading Ulysses.

Tak zupełnie z boku: szkoła nauczyła nas czytać źle. Dlatego mając wdrukowane złe nawyki nie będziemy w stanie polepszyć tempa naszego czytania tylko przez samo czytanie. To tak nie działa. Mnie czytać nauczyli Rodzice, było to na tyle wcześnie, że nie pamiętam jakich metod na mnie użyto. Ale w podstawówce uczyli czytać tak, że najpierw litery, potem składanie słówek, następnie upłynnianie tempa, czytanie słowa po słowie (bo przecież tylko wtedy da się dobrze zrozumieć tekst, to jasne), i czytanie na głos[1]. To ostatnie procentuje u większości czytających tym, że powtarzają widziane słowa. W ciężkim przebiegu odbywa się to przez szeptanie lub, o zgrozo, głośne powtarzanie czytanego tekstu. W lżejszym odtwarza się słowa w myślach.

W obu przypadkach spowalnia to znacznie nasze tempo czytania dramatycznie, bo nie jesteśmy w stanie przeskoczyć szybkości mowy, która u przeciętnego człowieka wynosi około 150 słów na minutę. Prosta zależność – jeżeli nie oduczymy się artykulacji, nie będziemy w stanie znacząco zwiększyć tempa czytania, i zatrzymamy się na 200+250 słowach. To oczywiście sprawa osobnicza, ale wyżej nie podskoczymy.

Dla miłośników schematów sprawa wygląda tak:

czytany tekst -> oczy -> werbalizacja (wew/zewnętrzna) -> słuch -> mózg -> zrozumienie tekstu

A co, gdyby wyciąć kilka etapów pośrednich, i zrobić to krócej:

czytany tekst -> oczy -> mózg -> zrozumienie tekstu

Ale jak to? Nie czytać sobie wyrazów? Co to za dziw diabelski, tak się nie da.

szybkie czytanie jak szybko czytać Marylin Monroe
JAKA JEST TWOJA WYMÓWKA? Fot. Alfred Eisenstaedt; Marilyn Monroe reading/writing at home

Jednak spróbujemy.

Jeżeli zrozumiemy jedną rzecz, pójdzie nam łatwiej. W miarę rozwijania procesu czytelniczego, opatrujemy się z wyrazami. Przestajemy je analizować litera po literze, rozpoznajemy je właściwie po kształcie. Do tego mózg potrafi antycypować, i po tym jak przeczytamy ‚porzućcie wszelką’, sami sobie zgadniemy, że ciąg dalszy brzmi ‚nadzieję, wy którzy tu wchodzicie’. W zasadzie po przeczytaniu ‚porzućcie wsz’ możemy przestać zwracać uwagę na duży kawał tekstu, bo sobie go błyskawicznie dopowiemy i polecimy dalej. Jasne, można się przejechać i okaże się, że tekst brzmi ‚porzućcie wszystkie bagaże i ustawcie się w szeregu’, ale przemykając wzrokiem nad resztą frazy, bez problemu ustalimy, czy chodzi o Dantego, czy o rampę kolejową w Treblince.

Znacie te śmieszne obrazki, w których tekst jest spreparowany tak, że zgadzają się tylko pierwsza i ostatnia litera, wewnątrz panuje sieczka. Nasz mózg jest tak fascynującym urządzeniem, że sobie z taką prostą sztuczką radzi bez problemu. A skoro wystarczą mu pierwsza i ostatnia litera oraz wymieszane wszystko, co jest w środku wyrazu, to bez problemu poradzi sobie z rozpoznaniem i zrozumieniem większości wyrazów, które zna z innych okazji i okoliczności.

Oczywiście łatwo powiedzieć, że mózg ma szybko czytać bez udziału świadomości, bo tak sobie rozpracowałem odchodzenie od fonetyzacji, a trochę trudniej to zrobić. Ja olałem sztuczki i po prostu ślizgałem wzrokiem po tekście, nie pozwalając mojemu mózgowi na odczytywanie wyrazów w głowie. I jakoś tak z czasem samo wyszło, że faktycznie zacząłem zauważalnie szybciej czytać. Praktycy metody polecają coś, co nazywa się bardzo mądrze, a jest tak proste, że weź przestań.

Metoda centralnych zakłóceń jest ponoć najskuteczniejsza w walce z fonetyzacją, brzmi mądrze, tłumaczy się jeszcze mądrzej (oddziaływanie na mózgową część analizatora mowy), a polega na waleniu kijem w stół. Dosłownie. W trakcie czytania wybijasz stały, określony rytm (Bolero FTW!). Można palcem, długopisem, w metrze widziałem ziomka, który wystukiwał go linijką o kolano. Chodzi o to, żeby rytm był stały i niezmienny. Nie znam mechanizmów, które stoją za tym patentem, ale to działa.

szybkie czytanie jak szybko czytać Linda Evangelista
Dzięki metodzie centralnych zakłóceń Linda nie subwokalizuje nawet w takiej pozycji. JAKA JEST TWOJA WYMÓWKA? Fot. Steven Meisel; Linda Evangelista for Gianfranco Ferre.

Oczywiście najpierw przechodzi się etap początkującego grajka, to znaczy są problemy z poprawnym wystukaniem rytmu, i uwaga rozprasza się tak, że możemy albo stukać, albo czytać, rzadko robić dwie rzeczy naraz. Jeżeli graliście bądź gracie na jakimś instrumencie, będzie wam łatwiej.

Drugi etap jest taki, że bębnimy już galanto, ale tak nas to absorbuje, że nie rozumiemy czytanego tekstu.

Trzeci etap objawia się tym, że stukamy, rozumiemy, ale jak się ktoś nas po skończonej lekturze zapyta kto zabił Abla, nie jesteśmy w stanie sobie przypomnieć jak nazywała się ta kainalia.

No i na koniec etap czwarty, stukamy, czytamy, rozumiemy i pamiętamy.

Jak śpiewał Jacek, szybkie czytanie nie przychodzi łatwo, trzeba się uzbroić w cierpliwość i ćwiczyć. Polecam teksty proste ewentualnie już nam znane.

Są jeszcze dwie metody. Jeżeli ktoś fonetyzuje mamrocząc pod nosem albo czytając na głos, trzeba zblokować język między zębami, zagryźć ołówek, zacisnąć wargi, albo wręcz przeciwnie, otworzyć je szeroko, ewentualnie można żuć gumę.

Druga metoda to zakłócenie mowy i słuchu. Mówimy sobie w trakcie czytania alfabet, liczymy od jednego do dziesięciu, gwiżdżemy, powtarzamy lalalala albo zaiwaniamy z pamięci Odę do młodości, Redutę Ordona, czy jakiego tam tekstu nauczyliśmy się kiedyś na pamięć. Na początku nic z lektury nie rozumiemy, ale ponownie kropla drąży skałę i powoli przestawiamy się na czytanie kanałem oczy->mózg.

W kolejnym odcinku opowiem o szpitalu na peryferiach pola widzenia.

Poprzedni odcinek tutaj.

Przypisy

Obraz w nagłówku: Women Reading, Jean-Jacques Henner.

[1] Nasza pani od polskiego (klasy IV-VIII) albo wychowawczyni od wszystkiego (klasy I-III), nie pamiętam która, robiła nam, wystawcież sobie, zawody w szybkości czytania na głos. Nie pamiętam czy wygrałem ja, czy Maciek. Istotne jest to, że ktoś gdzieś doszedł do wniosku, że wbijanie do głowy nawyku czytania na głos jest świetnym pomysłem. Szapo, kurwa, ba.

11 myśli na temat “Lauda Fasta Skuta 2”

  1. A to ciekawe. Nigdy nie wymawiałam głośno słów podczas czytania i dziwią mnie nawet ludzie, którzy czytając, poruszają ustami. Też uczono mnie czytać po literach, ale moja mama twardo zmuszała mnie do czytania sylabami i całymi wyrazami, przez co mimo iż zaczęłam czytać w zerówce, jak wszyscy, bardzo szybko tę sztukę opanowałam, i czytałam już wyłącznie cicho. Ale nie myślałam o tym, żeby czytać bez „wypowiadania” słów w mózgu. Ba, nawet lubię ten mój „wewnętrzny głos” którym to wszystko czytam 😀 Spróbowałam teraz na Twoim tekście czytać bez niego… no i się da. Chociaż mam problem z zaprzeczeniami, nie wyłapuję „nie”, oraz czasami spójników. Ale ciekawe, ciekawe 😀 Chociaż nawet gdybym się tego nauczyła, mało mi się przyda, bo literaturę wolę smakować, natomiast książki na uczelnię są zwyczajnie za trudne jak na takie czytanie. Ale nie przeczę, do szybkiego czytania ulotek i gazet się przyda.

    Polubienie

  2. Marilyn Monroe reading Ulysses – Eve Arnold, 1954
    Marilyn Monroe reading/writing at home – Alfred Eisenstaedt, 1953

    zdrówka.

    Polubienie

    1. Dziękuję. Oraz wyręczam się wami, bo notkę kończyłem z jedną nogą na korytarzu. Ale tak na przyszłość, jak się najszybciej wyszukuje autorów? Przez zwykłe imagesearch w googlu, czy są jakieś bardziej fancy, a przede wszystkim szybsze i skuteczniejsze metody?

      Polubienie

  3. tak więc dowiedziałam się właśnie że jestem analfabetycznym troglodytą, czytam w myślach, jeszcze nie mamroczę pod nosem aczkolwiek może to pieśń przyszłości. Oczywiście czytałam teksty tylko z końcówką i początkiem słów, a środkiem nie do wyartykułowania i rozumiałam ale … gdy mój mózg bezdźwięcznie wymawia „zupa” jest to zupa ogórkowa, słona z okiem lub pomidorowa z kluseczkami zacierkowymi w zależności od okoliczności, tła oraz nastroju panującego ogólnie. Czy „zupa” niewymowna nie jest tylko pojęciem „zupy”, czyli zupą pustą bez konsystencji, koloru, można rzec nawet „zupą” bez duszy 😉 ? . Proszę o informację bo kusi mnie zwłaszcza ta możliwość zrozumienia 30-40 % więcej ale skoro to ma być proces nieodwracalny bardzo nie chciałabym się pozbyć możliwości kontemplowania zupy 😉 . Lubię wszystkie rodzące się wewnątrz przestrzenie w trakcie czytania.

    Polubienie

    1. Ja bym nie brał tego wszystkiego tak na poważnie. Sam nie czytam szybko zawodowo, tylko półamatorsko i też mi się zdarza zatrzymać na jakimś wyrazie i kminić albo jego melodię, albo pojemność znaczeniową, albo to jak bezsensownie brzmi. Czytam szybko, ale nie jak maszyna.

      Polubienie

  4. Dzień dobry, bo ja chyba pierwszy raz.

    Nie subwolakizuję, przemiatam wiersz 3-4 rzutami oka (po 2-3 wyrazy na rzut), nieraz coś tam sobie w tle wystukuję odruchowo (np. nogą, albo… zębami), więc tu mi się wszystko zgadza.

    Ale – nawiązując do poprzedniego odcinka – jakże to tak, bez wstecznej fiksacji? Gdy przelecę przez zdanie, i kumam, że nie kumam, mam się tym nie przejmować? Czy to aby nie oznacza, że przyswoję tylko prostsze, wymagające mniej wysiłku fragmenty tekstu? A może sugerujesz, że mózg jest rozleniwiony fiksacją, ale w miarę treningu nauczy się jednak rozumieć (prawie) wszystko w locie?

    Polubienie

    1. Apropo fiksacji. Nie ma bata, żeby się nam zawsze udało zrozumieć wszystko i zawsze. Dlatego ja w tekście podaję wskazówki, ale nie będę stał nad nikim z tęgą lagą i prał go po plecach dlatego, że się w tekście cofnął. Też się cofam. Aczkolwiek w moim przypadku prawdą jest to, co piszesz w tym kawałku: mózg jest rozleniwiony fiksacją, ale w miarę treningu nauczy się jednak rozumieć (prawie) wszystko w locie?

      Jeżeli zwalczysz w sobie tę chęć, żeby wrócić do przeczytanego tekstu, mózg się powoli przeprogramuje. A przynajmniej tak to się odbyło u mnie, gdy przestałem się nagminnie cofać do przeczytanych kawałków. Nawet jak byłem rozkojarzony czy zmęczony, jechałem dalej. I coś w głowie mi się przyzwyczaiło, że jak za pierwszym razem nie skumałeś, to nie będzie drugiej szansy.

      Dlatego też do ćwiczeń zasugerowałem znane już nam teksty, łatwiej wtedy stłumić odruch wracania. Ogólnie z tym szybkim czytaniem to jest owszem, fajna sztuczka, ale nie czarujmy się. Jak lubimy czytać, to i cofniemy się, żeby się pozachwycać frazą, i sobie ładnie brzmiące słowa będziemy czytać na głos. Czytanie to według mnie ma być zabawa a nie wojna totalna. Jak mawia mój trener – we wszystkim najważniejszy jest relaks. Nie forsujmy niczego na siłę.

      Polubienie

Dodaj komentarz