Przedubiegły tydzień obfitował. Wyprodukowałem popularny tekst, czego się nie spodziewałem, wbrew opiniom tych, którzy sądzą, że potrafię pisać kawałki generujące zasięgi. Zaszerowało go mnóstwo osób, i ci nieznani, i ci znani. Justyna Kowalczyk na przykład.
Trafiłem na grupę dyskusyjną lasów państwowych, na niezliczone fora tematyczne, w tym Legii Warszawa, na wykop i gdzie tam jeszcze. Wszystko to spowodowało wysyp komentatorów, których się nie spodziewałem. No bo, kurde, notkę napisałem dla ziomów i tych osób, które mnie obserwują na fejsie a nie dla Polski.
No i w ramach komentarzy, dostałem kilka razy Polską mocno. Że zacytuję te, które wylądowały w koszu, gdyż nie wnosiły nic do wątku.
Po chuj się głupi kutasie wypowiadasz. Wal nadal konia w domowym zaciszu cykorze i nie komentuj!! – zapodał kolega Himalaya
treść powyższych wypocin teklaka wskazuje na to, że jest on poronionym, nacjonalistycznym debilem, nie mającym za wiele pojęcia o sprawie o której tworzy – odwinął mi Felix
Zenujacy tekst…Kto to pisal? Jakis gimbus? Te przeklenstwa czy przyklady…Zalosne – usłyszałem od Darka
Pojeb Teklak wie najlepiej. – zażył mnie z manusa Mystkowski
Radek Teklak – cham i prostak patrzący wąskim torem – tyle wynika dla mnie z tego tekstu napisanego rynsztokowym językiem (…) Odradzam dyskusje, bo tekst jest taki specjalnie żeby generować kliknięcia o odsłony, więc proszę nie karmić trola. – schlebiał mi Adam.
Powiem wam, że miałem z tych tekstów mnóstwo zabawy. Ludziom naprawdę się wydaje, że są w stanie taką starą dupę jak ja obrazić kilkoma daremnymi bluzgami.
I o ile nie mam problemu z takimi nieudolnymi próbami podgryzania mnie przez małe kundelki, tak na wszelkie groźby reaguję poważnie. Nie mam obowiązku domyślać się, czy ziomek pisze o zajebaniu mnie na poważnie, czy robi sobie żarcik.
Dlatego gdy przyszedł eric clapton i zagaił przyjaźnie „co to za pajac pisał? w łep bym chętnie strzelił.”, stwierdziłem że ruszę dupę i zareaguję.
Postanowiłem przykonfidencić, jak Rudy z Blok Ekipy. Wyklikałem IP wojownika klawiatury, znalazłem providera, maila do abuse i wysłałem grzeczne zapytanie czy mogliby coś z tym zrobić. O sprawie zapomniałem, bo średnio wierzyłem w to, że ktoś się zainteresuje.
Wystawcież sobie moje zdziwienie, gdy po 37 minutach dostałem odpowiedź, że a i owszem, zajmą się sprawą. Po czym zerknąłem w stopkę maila i zacząłem się śmiać mocno. Otóż sprawdzając nazwę providera zafiksowałem się na tym, że to musi być dostawca internetu. Nie był.
Widzicie, komentator eric postanowił być twardym zakapiorem i zapodał komentarz z firmowego komputera. A nazwa firmy, to nie była nazwa dostawcy internetu tylko pewnej dużej instytucji. Która postanowiła sprawę potraktować w opór poważnie.
Dwa dni później dostałem maila. Jak rzadko kiedy powiedzenie „dobrze, że nic nie jadłem, bo bym się zadławił na śmierć” było prawdziwe. Ziomki z IT bez problemu zidentyfikowały komcionautę i w stosunku do erica zostały przedsięwzięte następujące kroki. Trzymajcie się, bo to dobry materiał jest.
- rozmowa dyscyplinująca przełożonego w zakresie przestrzegania standardów etycznych grupy kapitałowej, w efekcie której eric przeprosił za swoje zachowanie i zobowiązał się, że w przyszłości nie będzie zachowywał się w podobny sposób,
- skierowanie erica do odbycia dodatkowego, indywidualnego szkolenia z zakresu standardów etycznych przeprowadzonego przez Specjalistę ds. Complaince, które będzie zakończone testem
Rozumiecie? Komentator eric będzie pisał test ze standardów etycznych. Niczego lepszego nie mogłem sobie życzyć. A cały ten ocean radości zawdzięczam firmie Idea Money, której dział IT był na tyle miły, że się sprawą zainteresował. Dziękuję, z serca, z duszy!
Nie piszę tego po to, żeby się przechwalać, że potrafię zrobić cokolwiek z numerem IP, bo potrafi to każdy. Nie piszę tego również po to, żeby się chwalić tym, że prawilniaka sprzedałem na psach. Nie napinam się, że jestem kozak w necie, bo w necie każdy jest kozak.
Tylko jak już postanowicie kiedyś napisać w sieci, że „ciebie to bym frajerze zajebał”, albo „dojadę cię cwelu, nawet nie będziesz wiedział kiedy”, ewentualnie „już nie żyjesz, szmato”, to się przynajmniej dobrze zamaskujcie.
Albo jeszcze lepiej. Nie piszcie tego w ogóle. Bo zdarzy się jakiś upierdliwy typ i skończy się tym, że bagiety przyjadą na fejsbuka, a potem do was do domu. Trochę przypał.
PS Uprzedzając. To nie jest wpis sponsorowany. To wpis ostrzegawczy.