No elo 102

No elo, myślicie że to koniec?
No, kurwa, niekoniecznie.

Hej, Siri. Pokaż mi nieustające pasmo sukcesów Prezesa.

Nagłe niedomagania po wybuchu wojny w Ukrainie wszyscy pamiętamy. Znaczy pamiętamy, ale być może nie wiemy, dlaczego Prezes zapadł wtedy w dwutygodniowy sen. Otóż on całą noc był na łączach z szefami służb. I się zmęczył. A jak się w tym wieku człowiek zmęczy, to musi chwilę odpocząć. Ja na przykład jeszcze nie mam pięćdziesiątki, a jak zarwę noc, to następny dzień jest rozbity, bo ja w ciągu dnia nie potrafię spać w sposób umożliwiający wypoczynek. No budzę się non stop. Więc zrozummy Prezesa, który lat ma prawie 73 i musi wypoczywać trochę dłużej niż osoby młodsze.

Gdy Prezes się ocknął, wpadł do Sejmu, złożył jakiś projekt ustawy obronnej i znowu schował się w gawrze. Chwilę potem wyciągnął go z niej urzędujący hehehe premier i zabrał na wycieczkę do Kijowa.

Wielki sukces polskiej dyplomacji – tak krzyczeli komentatorzy z prawej strony. Ważny gest. Odważna decyzja. Ogólnie nastąpiło masywne narodowe wzmożenie, kolejne punkty expa wpadły na konto PiSu, i co wy na to lewackie szmaty? Co my tym gestem robimy jako Poland stronk? Otóż my tą kolejową wycieczką otwieramy oczy niedowiarkom. A propozycja Prezesa, żeby w Ukrainie zainstalować jakąś misję pokojową NATO, została okrzyknięta największym i najgenialniejszym ruchem politycznym tej dekady. Co ja mówię, dekady. Tego wieku. A może nawet poprzedniego.

No wazelina lała się potokami, a ja siedziałem sobie spokojnie i czekałem na to, jak skomentuje tę wycieczkę cywilizowany świat a nie nasze etatowe brązowe nosy. Dopóki krytykowali ją odwetowcy z Bonn i inne ciepnyje sabaki kapitalizma, można było bić pianę, że Niemcy zazdroszczą nam sukcesów dyplomatycznych. Albo są wściekli na to, że nam się udaje. Albo wina Tuska.

Niestety, najbrutalniejszy cios nadszedł z najmniej oczekiwanej strony. Prezydent Ukrainy, ten aktorzyna niewdzięczny, ten przebieraniec, ten… ten… błazen, który jeszcze przedwczoraj był wielkim mężem stanu, ale już dla nas nie jest, o nie, braciszkowie moi, powiedział COŚ TAKIEGO, ŻE KTO TO W OGÓLE WIDZIAŁ

„To Polska zaproponowała wprowadzenie sił pokojowych do Ukrainy. Nie rozumiem jeszcze w pełni tej propozycji. Nie potrzebujemy zamrożonego konfliktu na terytorium naszego państwa – wyjaśniłem to na spotkaniu z naszymi polskimi kolegami. Wiem, że kontynuowali tę retorykę. Szczęśliwie bądź nie, to wciąż nasz kraj, a ja jestem prezydentem, więc na razie my będziemy decydować, czy znajdą tu się jakieś siły”.

największy niewdzięcznik świata, Wołodymyr Zełenski

No i w pizdu wylądował. I cały misterny plan też w pizdu. Znaczy co sobie nabili punktów w kraju, to ich, ale Zełenski, zgodnie z przewidywaniami ludzi, którzy kojarzą fakty, i to jak się robi dyplomację, całą tę szkodliwą inicjatywę posłał na chuj. Co ciekawe, jeszcze w Kijowie powiedział polskiej delegacji, że nie chce u siebie żadnych sił NATO. USA powiedziało, że nie będzie żadnego NATO w Ukrainie. Prezes był jednak mądrzejszy od nich i próbował ten genialny inaczej plan forsować. Z widomym skutkiem.

Tak oto kolejny ruch ‘genialnego stratega ogrywającego opozycję jak chce’, wylądował na śmietniku, obok innych genialnych inicjatyw, spośród których wymienię choćby Trójmorze czy strategiczny alians z Orbanem, Salvinim i Le Pen.

No ale to jeszcze nie koniec. Otóż ostatnia wizyta Bidena w Polsce to nie tylko przemówienie na Placu Zamkowym, ale i szereg spotkań, rozmów i ustaleń.

Tutaj mały wtręt. Dużo osób mówi i pisze, że w przemówieniu było mało konkretów. Jakby wam to. Dobre przemówienia służą przedstawieniu ogólnej wizji, podniesieniu na duchu przez przywołanie chwalebnych kart historii i odniesienie ich do aktualnych wydarzeń, delikatnemu pokadzeniu mieszkańcom wizytowanego kraju i wzbudzeniu nadziei na to, że teraz jest chujowo, ale będzie dobrze. Czego natomiast nie powinno być w dobrym przemówieniu? Ano na przykład kawałka ‘to my wam damy miliard dolarów, do tego dorzucimy 15 Abramsów w bonusie do aktualnego zakupu i kopsniemy trzy skrzydła F16, które niedawno wysłaliśmy na emeryturę’.

Takie rzeczy bowiem załatwia się podczas wspomnianych rozmów odpowiednich resortów, spotkań roboczych, czasami być może nawet ustawia się jakieś trójkąciki typu Polska-USA-NATO. No wiecie, jak w biznesie. Prezesi dwóch firm przybijają piątki i mówią ‘łączymy siły’, a wszystkimi umowami, procesami, procedurami i transferami zajmują się specjaliści.

To tak w temacie braku konkretów w przemówieniu.

Podczas wizyty prezydenta USA w Polsce, odbył się szereg spotkań, rozmów i ustaleń. Bardzo ciekawych spotkań. Na przykład na niektórych był prezydent Duda, ale nie było premiera, chociaż poruszano na nich tematy, które premiera powinny jako żywo interesować. Ba! W niektórych przypadkach brak premiera mógłby w cywilizowanym kraju, w którym jest normalny łańcuch dowodzenia, czynić takie rozmowy bezprzedmiotowymi, bo niby co ma do powiedzenia prezydent na temat jakichkolwiek wydatków budżetowych. Cuda się działy.

Natomiast że na te rozmowy nie zaproszono wicepremiera do spraw bezpieczeństwa, no to skandal większy, niż ten, że Dudka na mundial nie wzięli. Chociaż nie, wróć. Większym skandalem jest to, że Biden ani się z Prezesem nie spotkał osobiście, ani Prezesa nie widzieliśmy na honorowym miejscu podczas przemówienia prezydenta USA. Czyżby amerykańska administracja zrozumiała, że może i chujowym, ale jedynym partnerem do rozmów w tym kurwidole jest prezydent Duda, a spotkaniem z lokalnym watażką nikt nie będzie się ośmieszał?

Tak, ja wiem, jak to brzmi, ale popatrzcie tylko na Andrzeja D. Jak zmężniał, jak zodważniał, jak powiedział Putinowi, żeby się nie zesrał (nie dosłownie, rzecz jasna, to może i dziecinna, ciągle raczkująca, ale jednak dyplomacja). Jak kazał czekać na siebie Bidenowi, chociaż słyszałem absurdalną teorię spiskową, że to spóźnienie było ukartowane, żeby Bidena mógł powitać Mariusz B. i wyżebrać u niego szybkie spotkanie z Prezesem. Ale to głupia teoria. I nieprawdopodobna. Kto by ryzykował życie prezydenta, żeby coś takiego zrobić.

Inna sprawa, że gdyby prezydent miał spotkanie z Prezesem, to byłby pewnie trzy godziny przed czasem, ale nie bądźmy małostkowi.

Wróćmy do Dudy, który chyba zaczął kojarzyć, że z PiSem chuja ugra, i pewnie dlatego wcześniej zawetował lex TVN. A potem tak mu się to spodobało, że zawetował lex Czarnek. Zaczął nawet robić coś na kształt własnej polityki. No ogólnie zrobił się z niego taki chłopczyk stanu, co zszokowało chyba wszystkich, bo to jakby wam się nagle zaczął stawiać stary, wykastrowany, wyleniały kocur, który ostatnie pięć czy sześć lat spędził leżąc w koszyku, a wczoraj zaczął się jeżyć, pokazywać pazury i na was syczeć. Ja bym był zaskoczony.

W ten oto sposób Prezes wykonał kolejny genialny ruch, dzięki któremu Biden go olał, Zełenski wyśmiał i ogólnie sytuacja zrobiła się trochę niezręczna. Jak obciąć towarzysko tego ukraińskiego zdrajcę jeszcze sztab pisowski nie wymyślił, bo było za mało czasu, ale przyczyny braku kontaktu Bidena z Prezesem już ogarnęli i ustami wicerzecznika PiS, niejakiego Fogiela, oznajmili światu.

Otóż Kaczyńskiego zabrakło podczas przemówienia na placu Zamkowym, gdyż spędził popołudnie… Tak, dokładnie wiem, co sobie pomyśleliście na temat miejsca pobytu Prezesa. Jest to niesympatyczne, bo nie siedział w ubikacji, tylko w domu, gdzie czekał na wynik testu na COVID. I póki nie było wyniku, to on siedział w domu. A jak wynik Prezesowi dostarczono, to on postanowił, że dalej będzie się zachowywał odpowiedzialnie i postanowił unikać kontaktu z innymi, przebywania w tłumie, i temu podobnych głupot związanych z wizytą tego starszego pana mówiącego w dziwnym języku.

Czekał na wynik testu długo, bo jest traktowany jak inni Polacy, którzy czekają długo. Ja na przykład w szczycie pandemii poszedłem na test i wyniki miałem po 3 godzinach, wpisane na tym rządowym portalu zdrowotnym. Takie domowe PCRy to tak w ogóle dają wynik po maks kwadransie, no ale bądźmy poważni, nikt nie będzie testował najważniejszej osoby w państwie jakimś testem za dychę. Prezes dostał najlepszy możliwy test, co mnie bardzo cieszy, bo najważniejsza osoba w państwie zasługuje na najlepszy możliwy test. Więc ja na przykład nie wiem, ile czasu trwa otrzymanie wyników z najlepszego możliwego testu. A wy cwaniaczki wiecie? Ha? No właśnie, tak myślałem.

Oczywiście natychmiast pojawiły się idiotyczne i szkodliwe dla polskiej racji stanu teorie, że nieobecność Prezesa podczas przemówienia to foch staruszka z powodu wyśmianie jego kijowskiej strategii. Złośliwi twierdzą, że skoro wszystkie jego decyzje są realizowane w kraju w lot, to odmowa Amerykanów mogła go lekko zszokować. Ja bym jednak tych głupot nie rozpowiadał dalej, trzymajmy się tego, że on postanowił jednak nie ryzykować życia i zdrowia innych, i czekał na wynik testu na COVID.

Oczywiście natychmiast pojawiły się równie idiotyczne i szkodliwe dla polskiej racji stanu teorie, że ktoś, kto miał przez całą pandemię w dupie wszystkie obostrzenia, olewał zakazy i nie potrafił samodzielnie prawidłowo założyć maski, teraz nagle zaczął się czymś związanym z COVID przejmować, ale są to teorie błędne, szkodliwe i nieprawdziwe. I ja bym ich nie rozpowszechniał.

Ostatni genialny ruch Prezesa (aczkolwiek nie mam pewności, że ostatni chronologicznie) to ostateczne rozwiązanie kwestii… Znowu was mam. Rozwiązanie kwestii Smoleńsk, KURWA! Otóż Kaczyński doznał objawienia. Oddam mu głos:

„Pierwszy raz po zapoznaniu się z różnymi dokumentami mam wyjaśnienie całości”.

Kaczyński Jarosław

Zapytany o dowody odparł:

„Więcej na ten temat nie mogę mówić. Mam prawo, jako poszkodowany, dostępu do różnych śledztw, ale nie mogę wszystkiego powiedzieć”.

Kaczyński Jarosław

Prawdziwy geniusz strategii ‘wiem ale nie powiem’ polega na tym, że ożywi zahibernowaną sektę smoleńską i rozpocznie nowy chocholi taniec na grobach. Głosy ludzi wierzących w pękające parówki i trotyl w skrzydłach są bowiem PiSowi bardzo potrzebne.

Ja natomiast muszę się kolejny raz zastanowić nad tym, czy istnieją granice ludzkiego zeszmacenia, skurwienia i cynizmu. I czy człowiek, jako istota inteligentna, empatyczna, czująca, wzrastająca, zdolna do autorefleksji i samorozwoju, ma wdrukowane wygrywanie bez oglądania się na ofiary i liczenia się z kosztami, czy to domena nielicznych. Na przykład, bo ja wiem, pierdolonych psychopatów?

Z tą myślą was pozostawię.

PS Miałem pisać o tym oddzielny tekst, ale w sumie po co.
Większość tych, którzy pomagają ludziom uciekającym przed wojną, robi to z własnych środków, w ramach własnego wolnego czasu, bez oglądania się na ewentualny zwrot z inwestycji. Jednak dzięki państwu możemy na niego liczyć – trzeba wypełnić kilka wniosków i dostaniemy po jakimś czasie 40 ziko za dzień przez maks 2 miesiące, co jest oczywiście lepsze, niż nie dostać nic.
A wiecie co jest jeszcze lepsze? Dostać 95 złotych dziennie (brutto) za udostępnienie uciekinierom pryczy na hali wystawienniczej Ptak Expo. Ponoć z wyżywieniem, ale wiem z pierwszej ręki, że jeszcze dwa tygodnie temu wolontariusze ogarniający to miejsce prosili ludzi o przywożenie jedzenia, bo w Expo głód. Nawet mi się tego nie chce komentować.

Oddalam się do mojego ogrodu zen. Jest w nim zajebiście przyjemnie.

No elo 101

No elo, myślicie że to koniec?
No, kurwa, niekoniecznie.

Hej Siri, pokaż mi ludzkie gówno.

Albo nie pokazuj, po co mamy sobie wszyscy psuć smak życia i oglądać kał opakowany w garsonkę, z koronkowymi majtkami na twarzy i chujową fryzurą na głowie. To za dużo. Przejdźmy do tematu.

W komentarzu na fejsie walnąłem sobie kilka dni temu taki rancik. Byłem wymęczony psychicznie i fizycznie, sporo osób widać miało podobnie, bo komcio zaczął żyć własnym życiem. Wkleję go, bo będę chciał się do niego odnieść.

Wkurwiony Teklak

Minister do spraw bezpieczeństwa wsiadł w pociąg i pierwszy raz w życiu był zagranico. Sraczka trwała prawie 3 tygodnie, co chyba jest jakimś rekordem, ale jak przeszła, to cyk, i od razu na głęboką wodę, tak do pociągu wsiąść i pojechać do Ukrainy. Prezes podbił sobie notowania krajowe, bredząc coś o pokojowej misji NATO i wrócił. Inni obecni na tej wycieczce premierzy, podobno pytali Morawieckiego po chuj ojca ciągnął taki kawał drogi, ale nie wiemy, co odpowiedział. Prezydent Żelenski był zachwycony tym, jak technologia i robotyka poszła do przodu, ale ni chuja nie był w wstanie pojąć, po co Morawiecki przywiózł mu krasnala ogrodowego. Jasne, krasnal oddycha, mlaszcze, czasem zasypia, z rzadka pierdnie, ale jakie może mieć praktyczne zastosowanie w tej sytuacji? Strąca rosyjskie samoloty?

Przepraszam za ten niski dowcip, nie mogłem się powstrzymać.

Hej Siri, pokaż mi ludzkie gówno…

Kościół. No cóż, ten fajny, postępowy papież Franciszek miał również spotkanie z kupą w spodniach, przepraszam najmocniej, spotkanie miał z Cyrylem. Takie bardziej dyplomatyczne, bo jaki inny od dyplomatycznego miałby być powód spotykania się z gównem siedzącym tak głęboko w dupie Putina, że nawet operacyjnie nie da się go wyciągnąć. W końcu ten Cyryl wręcza wojsku rosyjskiemu ikonę, żeby jakaś tam matka boska błogosławiła tej barbarii w mordowaniu cywili. No kurwa, spoko akcja, tak sobie pogawędzić z przydupasem zbrodniarza wojennego, na pewno warto wysłuchać racji tego grzyba krwiożerczego.

Oraz szczególną uwagę komentatorów zwraca ten kawałek z fajnego, postępowego i nowoczesnego papieża Franciszka:

Jesteśmy pasterzami tego samego Świętego Ludu, który wierzy w Boga, w Trójcę Świętą, w Świętą Matkę Boga: dlatego musimy się zjednoczyć w wysiłkach, by pomóc pokojowi, pomóc cierpiącym, poszukiwać dróg pokoju, aby powstrzymać pożar.

fajny papież Franciszek

To naprawdę śmieszne, takie apelowanie o powstrzymywaniu pożaru do kogoś, kto swoimi czynami i słowami dokłada do ognia buzującego na Ukrainie. Jedni powiedzą, że Franciszkowi haker coś dopisał, inni że mu wyjęto słowa z kontekstu. Może więc dla kontekstu jeszcze jeden cytat:

Rachunek za wojnę płacą ludzie, są to żołnierze rosyjscy i ludzie, którzy są bombardowani i giną.

fajny papież Franciszek

Ktoś złośliwy mógłby się spytać, co do kurwy nędzy, w jednym zdaniu z mordowanymi cywilami, robią ich oprawcy. No i gdzie jakieś słowa o żołnierzach ukraińskich. I że może kolejność zestawienia płatników wojennych jest, kurwa, wysoce niestosowna. Zwłaszcza w kontekście pierdolnięcia przez ruskie bydło bombą w teatr, w którym ukrywali się cywile. I mógłbym tak długo, ale po co? Przekonanych nie przekonam, ci co mieli wiedzieć, że chuja tam nowoczesny, postępowy i fajny ten Franciszek, to wiedzą. Nic się nie zmieniło, cel jest jeden – umacnianie pozycji kościoła na świecie. A że gdzieś mieli ludność cywilną gigantyczna maszyna do mięsa? Chuj z nimi, jest wojna, na wojnie muszą być ofiary.

Hej Siri, pokaż mi ludzkie gówno…

Nasza krajowa delegatura coś tam robi, ale ciężko wyczuć co, bo u nich z dobroczynnością jak z finansami – po cichu, po wielkiemu cichu. Ale słyszałem, że Rydzyk przyjął dużo wojennych uchodźców… A nie, czekajcie, to nie tak, on przyjął dużo pieniędzy. Uchodźców chyba niekoniecznie, przynajmniej według ostatnich doniesień, ale proszę was – zaskoczcie mnie pozytywnie.

Hej Siri, pokaż mi ludzkie gówno…

No i na koniec pytałem o obrońców życia wypoczętego. Ci, o których nie wolno pisać, że są finansowanymi przez Kreml fundamentalistami, zamknęli ryje i siedzą cicho. Nic, nul, zero o wojnie, ale nie do końca. Otóż wojna jest dobrym pretekstem do produkowania kolejnych płomiennych manifestów. Patrzcie na tę laurkę:

Wydarzenia na Ukrainie w oczywisty sposób przykuwają naszą uwagę. Tę sytuację zapewne będą próbowali wykorzystać radykalni ideolodzy, aby niepostrzeżenie forsować swoje postulaty na forum międzynarodowym. Nie możemy pozwolić na ingerowanie w porządek prawny suwerennych państw.

to Filip Bator

Tutaj z kolei mówi Jerzy Kwaśniewski:

Surogacja i handel dziećmi, homoadopcja, eutanazja, seksedukacja, aborcja… Ideologiczne lobby chce wdrożyć je ponad naszymi głowami, za pomocą międzynarodowych trybunałów. Stoimy im na drodze. Występując w obronie demokracji i praw człowieka.

Jerzy Kwaśniewski

A o wojnie? No cóż, muszę być uczciwy, pomagają jak mogą… Hahaha, nic z tych rzeczy. Ruszyli z projektem Archiwum Zbrodni Wojennych, bo jest medialny, o niczym więcej nie słyszałem. I bardzo dobrze, chronienie dorosłych jest niepotrzebne, sami potrafią o siebie zadbać, prawdziwie ważne jest tylko życie wypoczęte. Od poczęcia do narodzin. Potem chuj z nim.

Hej Siri, pokaż mi ludzkie gówno…

Właśnie, a co z czołową obrończynią życia od poczęcia do narodzin, potem chuj z nim? Kaja Godek nie zawiodła i już dwudziestego drugiego dnia wojny ruszyła do pomocy. Ofiarowała noclegi, podstawowe przedmioty higieny osobistej, jedzenie… A nie, czekajcie, pojebał mi się notatki.

Kaja Godek, rozumiecie, przygotowała ulotki. Ale nie takie z najważniejszymi informacjami w dwóch językach, czy choćby podstawowe rozmówki polsko-ukraińskie. Nie, no co wy. Godek natrzaskała dla uciekinierów wojennych 200 tys. ulotek w języku ukraińskim, w których przestrzega ich przed skutkami aborcji i straszy wydumanymi konsekwencjami przerywania ciąży.

Macie, poczytajcie:

Polska chroni także życie dziecka, które nosi Pani pod sercem. Lekarz, który dokonałby aborcji na Pani dziecku, podlega karze więzienia do lat 8. Karze podlegają także osoby, które namawiają lub pomagają w zabiciu Pani dziecka. Jeśli zabieg przebiegnie z komplikacjami i będzie Pani korzystać z pomocy lekarskiej, organy ścigania muszą wszcząć postępowanie wyjaśniające, jak doszło do próby aborcji.

ulotka fundacji Życie i rodzina

I jeszcze taki farmazon zasunęli:

Aborcja to zabójstwo i najgorsza zbrodnia. Jeśli ktoś proponuje Pani aborcję, namawia do niej, organizuje środki, aby zabić Pani dziecko, proszę natychmiast zgłosić sprawę pod numer alarmowy telefonu 112 lub skontaktować się z najbliższym komisariatem Policji.

ulotka fundacji Życie i rodzina

Wszystko oczywiście opatrzone fotką instalacji z dżemu malinowego… Kurwa, wróć, ty bezduszny skurwielu, może jeszcze coś o farszu napisz. Całość opatrzona fotką… właściwie nie wiem, co to za zdjęcie. Abortowany płód? Kilka płodów? Nie mam pojęcia, nie podejmuję się ocenić, co to za gorefest.

No, i tak to fundacja Kai Godek pomaga uchodźcom wojennym.

Hej Siri, pokaż mi ludzkie gówno…

Ruskij wojennyj korabl’

Fot. Andrej Bołkun

Wiem, że pracy wystarczy dla wszystkich. I wiem, że po pierwszym zrywie, będziemy musieli przejść z trybu pospolitego ruszenia, w tryb zorganizowanego, ciągłego wsparcia. I że na razie cały czas wsparcie doraźne w znakomitej większości wisi na plecach społeczeństwa. Rząd nie dał rady przygotować się na kryzys uchodźczy. Spore zaskoczenie.

Ale ja dzisiaj nie o tym, tylko o paru drobiazgach, które niektórym umykają.

Zacznę od śmieszków, których bawi wstawianie w profilowe flagi Ukrainy, no bo przecież co to daje i lepiej robić coś pożytecznego a nie kanapowy aktywizm.

Po pierwsze – skąd w ogóle to paraliżujące umysł przekonanie, że można robić tylko jedną rzecz? Skąd w ogóle ten najgłupszy z najgłupszych pomysłów, że wstawienie nakładki na profilówkę to koniec czyichś działań? Nie macie obowiązku zmiany profilowego. Ale dajcie spokój ludziom, którzy to zrobili. Dlaczego? Już tłumaczę.

Pewnie tego nie pamiętacie, ale możecie sobie zobaczyć w kronikach filmowych. A właściwie to nie w kronikach, bo władza cenzurowała. Ale zapraszam do materiałów archiwalnych na jutubie. Czy wiecie, co zrobił dla Polaków gest Kozakiewicza, który podczas olimpiady w Moskwie pokazał wała szowinistycznej publiczności, a w szerszym kontekście, całemu imperium? Ci co wtedy byli świadomi, pamiętają. Zbyt młodzi mogą nie zrozumieć. Ale to była wielka rzecz.

Obejrzyjcie sobie też MŚ w piłce nożnej, Hiszpania 82, gdzie na trybunach roiło się od flag Solidarności tak, że polscy realizatorzy nie nadążali ich nie pokazywać. Wiecie, co to robiło dla morale Polaków? Pewnie tyle samo, co trzecie miejsce na tym Mundialu. Albo więcej.

Każdy gest wsparcia, nawet najdrobniejszy, jest ważny dla ludzi, którym na głowy wali się ich świat i sufit ich mieszkania. Więc jeszcze raz, uprzejmie proszę – uszanujcie, nie wyśmiewajcie, bo nawet jeżeli coś wam się wydaje, to… No cóż, właśnie tak jest. Wydaje się wam.

Druga rzecz – symbole.

Widziałem mnóstwo opinii, że ‚russkij wojennyj korabl’, idi nachuj’, to była marnacja siły żywej[1], że ci ludzie mogli cośtam cośtam. I cośtam. Po pierwsze, sami nie wiemy, co my byśmy zrobili w takiej sytuacji, dlatego te dywagacje pozostawiam wyłącznie tym, którzy znają sami siebie tak doskonale, że dobrze wiedzą, jakby się tam zachowali. Ja nie wiem.

Tylko widzicie, bezsensowna, z naszego wygodnego punktu widzenia, śmierć to jedno. A drugie, to potęga symbolu, jaki za tą śmiercią ustawił ten dowódca. Od Wężowej Wyspy nikt z ludzi, których widzę na Fejsie czy Twitterze nie mówi inaczej, niż idź na chuj. Czy to pod adresem Putina, czy pożytecznych idiotów, czy zwyczajnych ruskich propagandowych onuc. Gość został bohaterem. Śmierć garnizonu – symbolem.

Oczywiście nie wiemy tego na pewno, ale zastanówmy się, czy gdyby nie było bohaterskiej obrony Alamo, to wojna o niepodległość Teksasu wyglądałaby tak samo? Czy ludzie idący do walki z bojowym okrzykiem „Remember the Alamo” nie wlewali więcej bojaźni w serca przeciwnika? Czy pamięć o bohaterach nie napędzała ich do czynów poza teoretycznymi granicami ich możliwości?

Zełenski mówiący, że on nie potrzebuje podwózki tylko amunicji. A wcześniej zadający kłam rosyjskiej propagandzie, twierdzącej że uciekł ze stolicy, filmikiem ‚my tut’. Kliczko z giwerą na rubieżach Kijowa, którego jest merem. Witalij Skakun, który wysadził most ale nie zdążył się wycofać i zginął w eksplozji. Jakiś kompletnie pojebany małolat ze szlugiem w kąciku ust, który przenosi minę, którą wygrzebał spod mostu.

Każdy z nich to symbol. Symbol jest kuloodporny. Nie da się go zabić. I przeżyje niejednego dyktatora.

Propaganda i dezinformacja. Będę o tym wspominał, bo chociaż ubywa tub rosyjskiego pierdolenia (dziękuję pan Anonymous), a i pożyteczni idioci Kremla (dziękuję pan Konfederacja) zamknęli ryje, tak dalej będziemy poddawani ofensywie. Jasne, Moskwa na tym polu zbiera wpierdol okrutny, ale nie traćcie czujności, źródła sprawdzajcie dwukrotnie, korzystajcie ze sprawdzonych kanałów i nie dawajcie się manipulacji. Ani zwątpieniu. A każdy onucowy kawałek narracji traktujcie tak, jak na to zasługuje – jako gówno warty kawał śmiecia.

Zgłaszać, blokować i zapraszać wypierdalać.

No to trzymajmy się wszyscy razem.

[1] Nie jest to chyba informacja potwierdzona do końca, ale podobno obsada wyspy żyje i jest w rosyjskiej niewoli.

%d blogerów lubi to: