No elo 104

No elo, myślicie że to koniec?
No, kurwa, niekoniecznie.

Hehehehehe, no kto by się spodziewał.

W jednym z odcinków wspominałem o fantastycznej inwestycji PiSu, jaką była budowa elektrowni węglowej w Ostrołęce. Właściwie wszystkie ekspertyzy robione przed 2015 rokiem wyraźnie stwierdzały, że inwestycja jest nieuzasadniona, zarówno z ekonomicznego, jak i ekologicznego punktu widzenia. No ale przecież PiS jest PiSem, więc nie będą Partii jacyś specjaliści mówić, czy coś ma sens, bo sens ma wszystko, co Partia zadecyduje i zrobi. No taka logika.

Dlatego w 2016, chwilę po wygraniu obu wyborów, Kaczyński pchnął swoich ludzi na odcinek ostrołęcki, wznowiono budowę (jej wstrzymanie niejaki Duda Andrzej nazwał zbrodnią) i nawet tanio wyszło, bo co to dla nas 1,2 miliarda (słownie: 1 200 000 000) ziko? Tyle co nic. Tyle co splunąć.

Projekt ‘Ostrołęka C’ realizowały spółki skarbu państwa: Energa i Enea, które utopiły w tym po 600 mln każda, i zebrały przez to w dupę. No ale to SSP, więc nie ma sensu się przejmować wynikami ekonomicznymi, gdy Partia wzywa.
Oraz kojarzycie te nazwy, nie? Być może nawet dostarczają wam prąd. To już wiecie, kto zapłacił za kolejną wielką, słomianą inwestycję PiSu, obliczoną wyłącznie na wynik wyborczy? Pewnie, że wiecie, domyśliliście się, gdy wspomniałem pierwszy raz o spółkach skarbu państwa.

Projekt sobie trwał, no ale ile można sypać hajsu do ogniska? Dlatego w lutym 2020 inwestycję zawieszono. Ale tak po wielkiemu cichu, bo przecież trwała kampania wyborcza niejakiego Dudy, więc nie można było wkurwiać potencjalnych wyborców.

I tera czekaj szwagier, bedzie dobre. Nadchodzi marzec 2021 roku i PiS triumfalnie przecina wstęgę na imprezie otwarcia nowego bloku elektrowni Ostrołęka. Ale to w alternatywnej rzeczywistości, bo u nas rozpoczyna się rozbiórka.

Kojarzycie? Finalnie wpakowaliśmy w to jako obywatele 1,6 mld złotych tylko po to, żeby po 4 latach od wznowienia budowy, zarządzić rozbiórkę. Jak myślicie, ile kasy poszło jak krew w piach? Ile straciliśmy bezpowrotnie? Podpowiem tylko, że z jakiegoś powodu nie jest to całe 1,6 mld. Sprawdzili to dwaj posłowie: Joński i Szczerba, dlatego w ogóle o tym wspominam.

Dobra, pytałem o to, ile hajsu poszło się jebać?

(chwila na muzykę z windy)

Prawidłowa odpowiedź brzmi: miljord trzysta.

Dam wam jeszcze chwilę, niech wnika w szpik.

Oczywiście mówienie o tym, że pieniądze zostały stracone bezpowrotnie, jest mało precyzyjne. Przecież w spółce budującej elektrownię pracowali ludzie. W jej władzach zasiadali ludzie. Wszyscy ci ludzie brali za swoją pracę pensje. Całkiem spore pensje, bo średnio po 15 koła miesięcznie. Więc nie, że krew w piach. Raczej hajs do kieszeni. Czyjej kieszeni? No ja dowodów nie mam żadnych, że pracownicy i władze spółki były w jakikolwiek sposób powiązane z PiSem, ale nie mam tej pewności tylko dlatego, że nie miałem czasu na sprawdzanie, kim są ludzie, którzy byli we władzach spółki.

Bo być może jestem do PiSu uprzedzony i była to jedyna tego typu inwestycja w historii rządów Partii, do której nie powtykano swoich ludzi, i nie kazano im dobrowolnie odpalać pajdy na fundusz partyjny (to też ciekawa patologia, takie przepompowywanie środków przez osoby prywatne na konto PiS). Mogło się tak zdarzyć. Ale jakoś mam problem, żeby w to uwierzyć.

Ciekawy jest jeszcze jeden wątek. Inwestycję zakończono z powodu wystąpienia „ważnych obiektywnych czynników otoczenia rynkowego”.

Przez cztery lata pompowano w tego misia nieprzytomną kasę, bo nikt nie czyta gazet i się biedaki nie zorientowali, że UE zmienia politykę energetyczną, że będzie Zielony Ład, że będziemy odchodzić od węgla. Nowe podejście powstało w nocy z wtorku na środę, nikt się go nie spodziewał, było kompletnym zaskoczeniem dla wszystkich. A przynajmniej dla inwestorów, bo jak czytamy w komunikacie Energi:

„Przypomnieć też należy, że plany budowy bloku węglowego w Ostrołęce do momentu m.in. radykalnych zmian w polityce klimatycznej Unii pozostawały racjonalne biznesowo, a wydatkowanie środków było niezbędne”.

Mnie przekonali, wszystko wina Unii (albo Tuska, zależy na co tam teraz jest zapotrzebowanie polityczne), która wzięła ich z zaskoczenia. Pieprzone UE.

Niektórzy mogliby się dodatkowo zainteresować, czym byśmy tam palili, bo przecież do pracy elektrowni potrzebne jest paliwo. Widzicie, tak się szczęśliwie składa, że całkiem niedaleko Ostrołęki jest kopalnia w Bogdance. Znaczy nie, że jakoś bardzo niedaleko, ale co to jest 260 km w linii prostej? Polska jest szeroka na mniej więcej 700 km, więc to raptem 1/3 szerokości kraju.

Albo może plan był inny? Może mieliśmy brać węgiel z Elbląga, który jest trochę bliżej?

Zaraz, jaki węgiel z Elbląga? Przecież w Elblągu nie ma węgla.

Czyżby?

„Główny strumień masy ładunkowej w obrocie międzynarodowym portu w Elblągu będą stanowić towary w relacji z Obwodem Kaliningradzkim”.

Więc zupełnym przypadkiem mogło się zdarzyć tak, że w niedoszłej Ostrołęce mieliśmy palić tanim, rosyjskim węglem, zamiast naszego, patriotycznego polskiego? Kto to wie?

Jednocześnie dowiadujemy się, że oprócz przejebania 1,3 mld na tego misia, zmarnotrawiliśmy miliardy z UE, przeznaczone na uniezależnienie się od paliw kopalnych. Chodzi o środki z unijnego systemu handlu emisjami. Tak, to te słynne ETS-y, którymi handlowaliśmy jak pojebani gdy były tanie, bo przecież kiełbadron wyborczy sam się nie sfinansuje. Potem odkupowaliśmy je, jak były drogie, co znalazło odbicie w cenach energii dla odbiorcy prywatnego. A tak w ogóle, to pół tej kasy miało iść na transformację energetyczną kraju. Zgadnijcie czy poszło? Tak, dzisiaj są łatwe pytania.

Zresztą  znając orłów z PiSu to nawet gdyby się zdecydowali na zieloną energię, postawiliby pewnie na gaz, zwiększając nasze uzależnienie od Rosji. Więc to chyba pierwszy raz, gdy się trochę cieszę, że tak zjebali, bo trochę mniej kasy rzucimy w paszczę bestii z Kremla, a koszty zaniechania transformacji jebną również wyborców Partii. Nie, że da im to do myślenia, ale ostatnio znowu mi się zmieniło podejście i ponownie zaczęły cieszyć mnie dotykające ich nieszczęścia. Ot, taka mała mściwa satysfakcja jebanego w każde miejsce przedstawiciela spauperyzowanej klasy średniej.

A skoro już jesteśmy przy energii, to słowo o żarówce. Pamiętacie tę fantastyczną kampanię edukacyjną, podczas której wbrew świadectwu faktów, państwowe firmy oblepiły kraj kłamliwymi plakatami, zawyżającymi faktyczny udział kosztów zesłanych nam na głowy przez Unię w końcowej cenie energii? I jak się fajnie tłumaczyli, że a jakże, i owszem, może i kłamiemy, ale chuj z tym.

No więc jest tak, że może nie udało się Partii rękami swoich przedstawicieli w SSP przekonać ludzi do tego, że drożejący prąd to wina UE, ale… No właśnie, zawsze jest jakieś ale. Kampania była duża, pisałem o niej, gdy wystartowała, nawet udało się policzyć przybliżone koszty (plus minus 12 baniek). Zasięgi miała duże (estymowane 17 mln Polaków). Ale efekt odrobinę odbiegający od oczekiwanego, przynajmniej według ruchu Akcja Demokracja, który zlecił sondaż badający odbiór tej kampanii.

Zrzucić winy za drożejący prąd z rządu na UE się nie udało, większość (42 proc. ankietowanych) jako winnych tego gnoju, wskazuje naszych orłów, Unię tylko 20 proc. I teraz przejdziemy do tego ale. Są bowiem dwie grupy ankietowanych, które UE wskazują jako głównego winnego, i to większością głosów, odpowiednio 45 i 33 proc. Zgadniecie jakie to grupy?

45 proc. to PiS, 33 – Konfederacja. Jak mówiłem, dzisiaj same łatwe pytania. I w sumie wypada się cieszyć, że udało im się obrzydzić jeszcze bardziej Unię głównie swojakom, którzy są już i tak przekonani do tego, że UE to zło, piekło i Szatan.

Ale oczywiście Prezes nie chce wyjść z Unii.

I tak to się żyje w tym chlewie obsranym gównem.

PS Miałem wam pisać o występie premiera Mateusza, w którym apelował do młodych, żeby pisali do swoich norweskich ziomków listy o treści ‚dej hajs, mam horom Polske’, ale nie napiszę, bo wszyscy to już słyszeli, i nie ma co robić egzegezy wypowiedzi, która sama się tłumaczy. Dlatego sobie darowałem.