Dlaczego nie byli ubezpieczeni

Cry havoc and let slip the dogs of war

Nanga Parbat. Zgodnie z przewidywaniami Polacy dali głos i znowu mam ochotę zwymiotować na rodaków. Ale ja nie o tym.

W dyskusji pada często Pytanie Ostateczne: dlaczego nie byli ubezpieczeni? Byli. Natomiast ubezpieczenie nie pokrywało kosztów transportu ekipy ratunkowej spod K2. MSZ udzielił gwarancji na 50 tys. dolców, Pakistan dostanie hajsy i prawdopodobnie nie pójdą one nawet z naszych podatków. Widziałem dwie zbiórki pomocowe – w złotówkach kilka godzin temu było 264 tys., w eurosach z zaplanowanych 100 tys. mieli już 83 tys. Więc ustaliwszy to, skończmy ten żenujący festiwal pierdolenia o „kradno mi z podatków na głupie hobby zamiast dać na horom curke”.

Natomiast mam inny temat do poruszenia. Jak wszystkie mędrki od „powinni się byli ubezpieczyć” wyobrażają sobie akcję ratunkową w wysokich górach? Że co, na 7000 metrów na każdym ośmiotysięczniku stoi baza murowana, taka bacówka czy też schronisko, w której siedzą ratownicy pracujący dla konkretnych ubezpieczycieli i ściągają himalaistów jak jest bieda?

Czy może baza stoi na 500o metrów? Albo na 3000? I siedzą w niej ludzie od ubezpieczycieli, którzy tylko czekają na sygnał, żeby popędzić w góry i ściągać himalaistów jak jest bieda?

Czy może, kurwa, u podnóża góry stoi balon, którym przedstawiciele ubezpieczyciela lecą sobie do góry, po czym desantują się, przypinają zziębniętych himalaistów do lotni i fruną z nimi w dół? Albo zjeżdżają na nartach, wlokąc za sobą tobogany?

Dochodzi do zabawnych sytuacji, gdy utkną dwie wyprawy jednocześnie, ale jedna ma chujowe połączenie w Playu i nie może się dodzwonić do Axa (niebieskie kurtki), więc gniją w śniegu, a druga ma telefon satelitarny i ratownicy z Compensy (żółte kurtki) już jadą na sygnale ratować niefortunnych podróżników.

Poważnie, jak sobie wyobrażacie akcję ratunkową w sytuacji, gdy jesteście ubezpieczeni od wszystkiego?

Na Nanga Parbat nie ma bazy TOPR-u, GOPR-u czy tam NPOPR-u, gdzie siedzą ratownicy i czekają na sygnał od ubezpieczyciela: ruszajcie, ino wartko, ale tylko ci z PZU (granatowe kurtki), MetLife (zielone kurtki) czeka, bo coś się w polisie nie zgadza, i chyba w tej tanioszce, którą podpisały te naiwne łosie akcja ratunkowa powyżej 7k metrów jest wyłączona z ubezpieczenia.

Akcja ratunkowa w takich sytuacjach opiera się wyłącznie na uczestnikach innych wypraw, i to pod warunkiem, że są w pobliżu. Francuzka (w chwili gdy to piszę, chłopaki zeszli bez Mackiewicza i fruną do Skardu[1]) miała gigantyczne szczęście, że akurat po sąsiedzku nasi szykowali się do ataku na K2 i byli zaaklimatyzowani na odpowiedniej wysokości. Na dodatek zaprezentowali nadludzką wytrzymałość i po przybyciu pod Nanga Parbat, 1100 metrów w górę, częściowo po ciemku przebiegli niczym cyborgi. Nieludzkie szczęście, bo w tej chwili „po sąsiedzku” jest tylko jeszcze jedna wyprawa, która tak się składa, przebywa w Obozie 1 na wysokości 6050 metrów i ma do Nanga Parbat w linii prostej półtora tysiąca kilometrów. Bo są, kurwa, pod Mount Everestem. W tej chwili nie ma tam nikogo więcej, bo zimą na ośmiotysięczniki wspinają się tylko Polacy, Rosjanie i pojeby.

„Noale przecież śmigłowiec”

W okolicy Nanga Parbat lata tylko armia. Indie i Pakistan napierdalają się tam od lat o Kaszmir, więc lotów cywilnych nie ma. Pechowo składa się tak, że pakistańska armia korzysta z helikopterów[2], które nie są w stanie wspiąć się powyżej 6000 metrów. Tak zwyczajnie, po helikopterowemu – nie są w stanie polecieć wyżej. Do tego pogoda. Naszą ekipę spod K2 Pakistańczycy wysadzili na Nanga Parbat na wysokości 4800 nie dlatego, że pilotowi nie chciało się lecieć wyżej.

Podsumowując. To, czy byli ubezpieczeni (byli) czy nie, nie ma w tej konkretnej sytuacji najmniejszego znaczenia. Mogli sobie zapłacić nawet miljord dolarów, a i tak niczego by to nie zmieniło. Jak w Pakistanie nie masz dojść do generała, śmigłowiec nie wystartuje po kwadransie.

Oraz jeszcze jedno. Art. 36 Konstytucji mówi: podczas pobytu za granicą obywatel polski ma prawo do opieki ze strony Rzeczypospolitej Polskiej.

Pamiętajcie o tym podczas pobytów ZAGRANICO. Nieważne, czy zgubicie paszport w Australii, zaatakujecie Mount Blanc w Kubotach, czy utkniecie w lodowej jamie na Nanga Parbat. Jako społeczeństwo powinniśmy dbać o swoich. Nawet jeżeli nie mają ubezpieczenia (mają).

Aha, wszelkie próby dyskusji o tym, czy himalaizm to hobby bezpieczne, pożyteczne, sensowne, czy wręcz przeciwnie, będą kasowane. To nie ten wątek a himalaistów wolę od piłkarzy nożnych. Są tańsi w utrzymaniu a ich kibice nie rozpierdalają mi miasta po tym, jak ich idole wejdą zimą na K2.

[1] Giambiasi twierdzi, że próbuje zorganizować śmigłowiec, który poleci po Mackiewicza. Szuka czegoś, co wleci powyżej 7000 metrów.
[2] Mają następujące maszyny: Aerospatiale, Mi-17 i Bell, te pierwsze latają maksymalnie na pięciu tysiącach metrów, Mi-17 i Bell na sześciu. Ergo – armia pakistańska nie ma na stanie maszyn, które byłyby w stanie podjąć ludzi powyżej sześciu kilometrów. Mackiewicz i Revol utknęli na wysokości 7300 m.

597 myśli na temat “Dlaczego nie byli ubezpieczeni”

  1. Smuto mi że ta cała sytuacja spotkala sie z taką skrajnością komentarzy, wielu ludzi odbiega nieco od tematu i wszyscy kłócą sie ze wszystkimi. Po co to wszystko? Niestety media wcale nie pomagają wrzucając coraz więcej (teraz juz troche mniej) często skrajnych artykułów (nie mam na myśli tego konkretnego, tylko ogólnie) a tym podsycając tylko ogień, bo komentarze, bo wyświetlenia. Każdy ma swoje zdanie na temat tej sytuacji i można sie z nią podzielić, ale w sposób kulturalny. Hejtowanie siebie nawzajem niczego nie zmieni. Uważam osobiście i to jest MOJE zdanie i nie wszyscy muszą sie z tym zgodzić że zamiast rozpatrywać różne aspekty powinniśmy się cieszyć że Revol została uratowana, a rodzinie Tomka życzyć wszystkiego dobrego bo czy ważne jest to żeby sie kłócić czy ważniejsi byli oni czy dzieci z nowotworem? roztrząsanie sprawy ubezpieczenia albo innych dyskusyjnych rzeczy? To przykre że w wielu sytuacjach szukamy powodów do kłótni, pod chyba każdym artykułem znadzie sie wiele hejtu w komentarzach. Przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.

    Polubienie

  2. Jeśli realnie nie dałoby mu się pomóc, wspominasz o limitach technicznych helikopterów, ich przynależności do wojska, brak infrastruktury ratunkowej itp. to na co miała iść ta cała zbiórka pieniędzy? Na ratunek który nie miałby technicznej możliwości do niego dotrzeć?

    Jeśli te pieniądze miały w jakiś sposób sprowadzić pomoc, to pewnie te „miljord” dolarów o których wspominasz jednak umożliwiłyby jego ratunek, a z dostatecznie głęboką kieszenią dałoby się dolecieć na czas, jeśli było by to przygotowane zawczasu. Koszta takiego przedsięwzięcia wyobrażam sobie na olbrzymie, dlatego rozumiem czemu ci himalaiści się nie zabezpieczyli.

    Polubienie

  3. Akurat helikopterologia cienko. Radze więcej poczytać. Ten pakistański Aerospatial, którym polecieli na akcję ma rekord wysokości…. 8848 m.n.p.m. Tak, tak. Francuski pilot lądował nim bodaj w 2007 na szczycie Mont Everestu. Jest to rekord i został ustanowiony w takiej właśnie maszynie. Tutaj większym problemem była pogoda (wiatry) i temperatura wpływająca na osiągi maszyny.

    Polubienie

    1. No nie. Maszyna, która dwukrotnie lądowała na Evereście była specjalnie przygotowana, m.in. maksymalnie odciążony. Jedynym człowiekiem w środku był pilot, który wcześniej przeszedł aklimatyzację. Dodatkowo pogoda wtedy była idealna. Tego wszystkiego nue było przy próbie ratowania Revol i Mackiewicza. Taki lot nie jest możliwy ad hoc.

      Polubienie

  4. To może ja spróbuję moje wypociny przedstawić do tematu poruszonego przytoczeniem „Jasia chorego na raka”.

    Ogólnie według mnie to przytoczenie jest akurat odpowiednie w sensie niemożności organizmu, rak to akurat mutacja komórek czy co tam sobie innego weźmiemy. A nasz alpinista jak wchodził to zdrowy jak koń był na pewno, na umyśle niekoniecznie ale to tam szczegół. Fic polega na tym, że na górze nie zatrzymała go żadna lawina, Yeti czy co tam sobie wymyślimy, ale jego organizm wysiadł. Więc jak najbardziej można to porównywać.

    Co do zbiórek pieniędzy i darowizn na biednego „Jasia” to ile taki koszt leczenie w sumie wynosi? Sumując cały okres leczenie? Nie mam pojęcia bo to rzecz losowa, ale pewnie w opór. Tu mamy koszt akcji ratowniczej, który nie jest rozwalony na lata tylko na jeden strzał. I nie wiem czy nawet leczenie „Jasia” nie było by kosztowniejsze.

    Co do zainteresowania medialnego. No ten biedny „Jasio” nie będzie promował kraju jak mu się uda wyzdrowieć i raczej jakiś azjata w wiadomościach o nim nie przeczyta, w przypadku alpinisty no sytuacja raczej odwrotna.

    Temat wypadku na 6k+ czy tam 7k+ i wzywania pomocy, czy samej akcji ratowniczej to według mnie raczej idzie się po trupa niż po żywego, a jak jeszcze będzie dychać to praktycznie cud. Tu mamy Francuzkę, która co by nie mówić miała fakt dosłownie życia i czy ta pomoc przyszła od Polskiej strony (tu pytanie gdzie wielkie państwo żabojadów było) czy z innej już mniej ważne. Ale mamy nawet normalne sytuacje, gdy „Kowalski” w pełni świadomy jedzie sobie nad morze i idzie pływać. Utopił się nasz nieszczęśnik, ale akcje poszukiwawcze jego truchła trwają przez ile? Tydzień? Jak nie znajdą ciała czy ile tam czasu? Jakie to są koszta? I jakoś nikt nie biadoli,że państwo wywala chajs na poszukiwania i nie organizuje zrzutek na szukanie „Janusza” bo zachlał pałę i się utopił.

    Może trochę mało istotne, ale gdzieś się pojawiły komentarze odnośnie czemu bez tlenu itd. Ogólnie jak dla mnie to jaką skale ta ekspedycja miała? Dwie osoby? WoW. Ile oni mogą unieść w takich warunkach? Jak „Kowalski” idąc na wycieczkę do lasu i biorąc pełną butelkę wody i chrupków, po ogromnym wysiłku konsumpcji, jest tak wyczerpany że nie udźwignie tych parunastu gramów pustego plastiku i foli.

    Ogólnie czy oni jak w temacie byli ubezpieczeni czy też nie, to i tak firma ubezpieczeniowa będzie robić wszystko by tego nie wypłacić i tyle w temacie.

    Polubienie

  5. Cholerna szkoda Tomka. Nie interesuję się w ogóle wspinaniem po górach, ale zarówno to, co zrobił jest niemożliwe, jak i to, co potem się stało. Akcja Bieleckiego i Urubka – czapki z głów i niskie ukłony. Komentarze Polaków – PORAŻKA.

    „Czapkins” kochał góry i też one, kochały jego. Został tam, gdzie chciał się dostać..

    ..na wyciągniecie ręki od miejsca, w którym kiedyś wszyscy się spotkamy..

    Tomku, czuwaj nad wszystkimi i każdym z osobna, który zdecyduje się wejść na jakikolwiek szczyt na Ziemi.

    Jesteś niesamowity i taki pozostaniesz.

    Amen.

    Polubienie

  6. To nie tylko cecha Polaków, to cecha ludzka – wymądrzanie, ocenianie i krytykowanie Innych. Myslisz ze jakby to był np. Amerykanin to tez nie bylo by tekstów o ubezpieczeniu przygotowaniu i śmigłowcach? W kazdym narodzie znajdzie sie wszechwiedzący Janusz i Grażynka, tu sie po prostu nazywają Walter o i Karen;-)

    Polubienie

  7. Nie jestę ekspertę od wspinaczki wysokogórskiej, ale jedno wiem na tak zwane pewno, że najbardziej drą „eksperckiego” ryja ci, którzy nie mają w temacie himalaistów bladego pojęcia. Albo mają jakiekolwiek pojęcie, wiadomo, i dlatego uważają, że mogą drzeć ryja w temacie wspinaczki wysokogórskiej… I w tym całym narodowym darciu ryjów zapomina się, bo dlaczego miałoby się pamiętać, o… człowieku. Człowiek w tym wszystkim jest, jak się okazuje, na szarym końcu. Na prowadzenie wysuwają się „argumenty”, że przecie to takie ogromne pieniądze, albo generalnie jak gadem sypnięte padają pytania typu: a po cholerę on tam lazł?
    Na to ostatnie odpowiedź jest jedna: – żebyś się, kurwa, pytał, debilu.
    Pozdrawiam i dziękuję za wspaniały tekst. Pozwoliłam sobie umieścić na mojej fejsowej ścianie. O, ściana… Nanga Parbat też ma ściany.
    Przypadek?
    Nie sądzę.

    Polubienie

  8. „Podsumowując. To, czy byli ubezpieczeni (byli) czy nie, nie ma w tej konkretnej sytuacji najmniejszego znaczenia. Mogli sobie zapłacić nawet miljord dolarów, a i tak niczego by to nie zmieniło. Jak w Pakistanie nie masz dojść do generała, śmigłowiec nie wystartuje po kwadransie”. To zdanie nie jest prawda. Pakistan wymaga kaucji wysokosci $10000. Po umieszczeniu tej kaucji helikopter leci zaraz. Oczywiscie zespol z Nanga najprawdopodobniej nie zaplacil kaucji, wiec stad opoznienie.

    Polubienie

  9. W swoich poglądach politycznych jestem mocno na prawo i w wielu decyzjach zgadzam się z naszym rządem (kropka !) Co nie zmienia faktu, że NASZE państwo, NASZ rząd, MY Polacy mamy zasrany obowiązek RATOWAĆ każdego Polaka (chore dzieci, alpinistę, himalaistę, narciarza co pierdolnie na stoku, zarzyganego obszczymura pod sklepem monopolowym, kajakarza w samotnej wyprawie dookoła świata). Dlaczego MY naród i nasz władze mamy taki OBOWIĄZEK, ano dlatego że to są POLACY tacy jak MY. Przestańmy kurwa w końcu przechodzić obojętnie obok innych, przestańmy zamykać oczy. Wszyscy negatywnie komentujący sprawiają wrażenie jakby mieli śnieżną ślepotę muzguw bo mózgów nie mają.

    Polubienie

    1. Przepraszam, z którym rządem? Tym co jest? Czyli PiS? To jest najbardziej komunistyczny rząd od czasów PRL! Oprzytomnij Kobieto!

      Polubienie

  10. Ktoś powiedział, że są ludzie którzy rozumieją dlaczego się wspinają i są tacy, którym się nie da nigdy tego wytłumaczyć .
    Mariola

    Polubienie

  11. Mój serdeczny przyjaciel zachorował na raka mózgu. Był ubezpieczony, pracował, odprowadzał składki. I co? I operowany był za zachodnią granicą, bo to, co oferowali mu w Polszy to uczynienie go warzywem, wycinając guz wraz z połową mózgu oraz wszelkimi innymi konsekwencjami. Zorganizowałem mu piknik charytatywny, w jedną jedyną niedzielę uzbieraliśmy 60 tyś złotych! Jak widzę, że ktoś ze znajomych udostępnia akcję, że czyjaś córka, syn, wnuk – to wpłacam, choć 100 zł. Sam ciężko pracuję na każde 100 zł. Ale nie płaczę w internecie, że ki chuj zbierają ludzie, skoro są ubezpieczeni – nie chcę to nie daję, a jak mogę i chcę to daję. Ubezpieczyciel zawsze będzie szukał możliwości niewypłacenia pieniędzy, bo wiadomo – ubezpieczalnie to takie firmy jak inne – też są nastawione na zysk i zarabianie. Więc siadafakap – nie chcesz – nie pomagaj, ale stulcie w końcu te zawzięte, rozgoryczone, sine z pazerności i nienawiści gęby.

    Polubienie

  12. To nie jest kwestia braku ubezpieczenia, ale braku oszczędności na czarną godzinę. Wiadomo, że ubezpieczenie nie pokryje części potrzebnych kosztów nieprzewidywalnej akcji ratunkowej, a ona sama najczęściej będzie i tak niemożliwa. Niemniej jednak organizując bardzo niebezpieczną wyprawę turystyczną warto przygotować zapas pieniędzy także na taką ewentualność. Himalaizm jest drogim hobby i nikt nikogo nie zmusza do niego. To bardzo zacne, że ludzie dobrowolnie wpłacają na wyprawy i potem na ewentualne akcje ratownicze, ale nie może mieć to charakteru obowiązkowego łożenia z podatków na cudze hobby, bo ryzykowność i sensowność himalaizmu daje prawo ludziom, by nie popierali tego typu zachowań i kwestionowali ich sens. Daje też im równocześnie prawo je popierać przysłowiową złotówką, ale zostawmy tu ludziom wolny wybór. Nie każdy musi kochać gory i nie każdy musi uważać zostawienie rodzin na rzecz 30% ryzyka śmierci za zachowanie moralne.

    Prezes PZA zarzuca Pakistanowi, że cenią pieniądze bardziej niż życie ludzkie i ma pełną rację. Życie ludzkie jest znacznie ważniejsze od pieniędzy. Warto o tym pomyśleć przy następnej wyprawie i najpierw uzbierać pieniądze na wypadek ewentualniej akcji ratowniczej, a dopiero potem wysyłać ludzi na niebezpieczny szczyt.

    Brawa dla bohaterów, którzy w te góry odważyli się i zdecydowali się pójść, by pomóc innemu człowiekowi.

    Polubienie

  13. Oj robisz z nas głupa Przyjacielu Oni o chlebie ty o niebie
    Oby być zrozumiałym zapytam Czy o takie „ubezpieczenie” chodziło
    O „PZU”czy „Wartę” bo do tego sprowadzasz
    A przecież „ubezpieczenie” to zaplecze. Koledzy wspinacze, którzy na sygnał pospieszą z pomocą i to natychmiast, nie czekając na fundusze z kraju czy „zgodę”MSZ
    A przecież” ubezpieczenie”, to także siły pomocnicze tragarze,miejscowi co znają te góry czy ten klimat a na tej wysokości „są u siebie” i nie potrzebują aklimatyzacji.
    Powiedz mi czym się różniła ta dwójka od „panienki” co to na Rysy wybrała się w szpilkach ,a jej kolega w klapkach.
    Wszyscy prosili się o nieszczęście i wołali potem ratunku.
    Tak to jest gdy nierozważnie.
    ” wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.”
    Wiedząc ?Chyba ?Ze
    „W środowisku alpinistów Nanga Parbat nazywana jest „zabójczą górą”.
    A próby zdobycia wierzchołka w latach 1895–1950 pochłonęły 31 ofiar, a od 1953 roku drugie tyle”.
    I ostatnie pytanie Kto tu jest mądrzejszy.Panienka w szpilkach co po raz pierwszy w życiu „zobaczyła góry”czy „wytrawny himalaista:” który tak naprawdę „himalaista „nie był
    A ty czepiłeś się „ubezpieczenia” w potocznym tego słowa znaczeniu wiedząc iż nie o takie „ubezpieczenie” w himalaizmie chodzi.

    Polubienie

  14. Oj robisz z nas głupa Przyjacielu Oni o chlebie ty o niebie
    Oby być zrozumiałym zapytam Czy o takie „ubezpieczenie” chodziło
    O „PZU”czy Warte bo do tego sprowadzasz
    A przecież „ubezpieczenie” to zaplecze Koledzy wspinacze którzy na sygnał pospiesza z pomocą i to natychmiast nie czekając na fundusze z kraju czy „zgodę”MSZ
    A przecież ubezpieczenie to także siły pomocnicze tragarze,miejscowi co znają te góry czy ten klimat a na tej wysokości „sa u siebie” i nie potrzebują aklimatyzacji
    Powiedz mi czym się różniła ta dwójka od „panienki” co to na Rysy wybrała się w szpilkach a jej kolega w klapkach.
    Wszyscy prosili się o nieszczęście i wołali potem ratunku.
    Tak to jest gdy nierozważnie
    ” wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.”
    Wiedząc ?Chyba ?Ze
    „W środowisku alpinistów Nanga Parbat nazywana jest „zabójczą górą”.
    A próby zdobycia wierzchołka w latach 1895–1950 pochłonęły 31 ofiar, a od 1953 roku drugie tyle”.
    I ostatnie pytanie Kto tu jest mądrzejszy.Panienka w szpilkach co po raz pierwszy w życiu „zobaczyła góry”czy „wytrawny himalaista:” który tak naprawdę „himalaista „nie był
    A ty czepiłeś się „ubezpieczenia” w potocznym tego słowa znaczeniu wiedząc iż nie o takie ubezpieczenie w himalaizmie chodzi.

    Polubienie

  15. Bardzo dobry tekst i wyjaśniona sytuacja. Szkoda, że takie informacje nie pojawiają się w TV.

    Pozdrawiam,
    były piłkarz nożny (!)

    Polubienie

  16. Pozwalam sobie zapytać: Nie mieli wsparcia od kolegów? Nie było zespołu. który czeka w bazie, a oni atakują szczyt? Na taką górę SAMI, w dwójkę? MYLĘ SIĘ???

    Polubienie

  17. Jak spojrzałem na komentarze z ostatnich dni/godzin np. na profilu Tomka to aż się przeraziłem . Zresztą jako naród słyniemy z tego, że mamy 40 milionów selekcjonerów reprezentacji, innym razem miliony skoczków narciarskich a dzisiaj mamy miliony himalaistów , którzy koordynują akcję ratunkową.

    Polubienie

  18. No i rację masz chłopie w swoim pisaniu, tylko jak to wtłoczyć do mózgów suwerena…. ? Ręce opadają na to całe plucie nawet na Tomka… Nie do wiary co ta część narodu sobą prezentuje….

    Polubienie

  19. Jak ludzie wzywają pomocy nad Morskim Okiem to od razu szydera i krytyka 🙂 a przecież powinniśmy dbać o swoich i pomagać sobie 🙂 Też potrzebowali pomocy 🙂

    Polubienie

  20. Cokolwiek autor miał nam wszystkim do przekazania i czy będziemy się z nim zgadzać czy nie, uważam że tekst jest pełen niepotrzebnych emocji i ma wulgarny wydźwięk. Polecam więcej dystansu do całej sprawy. Mackiewicz chyba przegrał tą wyprawę, szkoda gościa i jego rodziny, bo nie jestem pewna czy niestety znajdą go tam żywego i dlatego bardzo współczuję rodzinie. Brak jest konkretnych informacji co do akcji ratunkowej/poszukiwawczej, media mielą tylko w kółko te same dane. Coś nie zagrało, coś nie wyszło, cos staneło im na przeszkodzie… może jego partnerka opowie coś więcej co tam tak naprawdę zawiodło…
    Mam nadzieję (cichą) że może go odnajdą żywego, ale do tego czasu nabierzcie powietrza w płuca i dajcie spokój bezsensownemu roztrząsaniu tematu.
    PS. Więcej kasy wyciąga z budżetu i naszych podatków partia rządząca i to do swoich złodziejskich kieszeni i na bzdurne komisje i własne widzimisię, niż pociąga taka akcja ratunkowa…
    Pozdrawiam

    Polubienie

  21. Bardzo dosadnie napisane.
    Zanim oceniacie drodzy Janusze i Grażynki to możezainteresujcie się troszkę tematem. Otóż NIE MA UBEZPIECZENIA, które obejmuję akcję ratunkowa powyżej 6 tys. metrów!!! Nie ma !!! Nic tam nie doleci, bez aklimatyzacji nikt tam nie wejdzie (Janusze i Grażki akilamatyzacja troszkę czasu zajmuje i nie da się tego zrobić na zapas i użyć ,, w razie gdyby,,!) Na szczycie nie ma schroniska z ciepłą herbatką. Revol wygrała życie, miała tak dużo szczęścia, że Polacy byli obok i bez chwili zawahania ruszyli ( za darmoche !!!) ryzykując swoje życie na pomoc. Tomek nie miał tyle szczęścia – pomoc była NIEMOŻLIWA!!! Rozumiecie??? Ani helikopter ani człowiek nie mógł do niego dotrzeć.
    A jeśli chodzi o zrzutki to, każdy ma prawo zrzucać się ma co chce : chore dzieci, bezdomne pieski i kotki, alimenty Kijowskiego. Możliwości jest mnóstwo.
    Niestety nawet najszczodrzejszym datkiem możemy nie zdołać pomóc…komukolwiek.

    Dla tych wszystkich, którzy jęczą pod nosem, że przecież sami pchali się na śmierć współczuję ograniczenia umysłowego i duchowego. Jeśli nie rozumiecie to chociaż zaakceptujecie, przecież himalaiście krzywdy Wam nie robią. Sądzę że część z Was w piątek dowiedziała się, że Nanga Parbat to nie nazwa cukierków na kaszel.

    Polubienie

  22. Swietny tekst, fantastycznie napisany (tematyka przykra ale momentami nie dalo sie nie usmiac:), rzeczowy i co najwazniejsze cisnacy wszystkim januszom i grazynom. Wyslalem do wszystkich znajomych ktorzy potrafia laczyc wyrazy tekstu pisanego bez poruszania ustami i tez sa zachwyceni. Pisz gosciu jak najwiecej. A ja poczytam co tam jeszcze wypociles w poprzednich wpisach.

    Polubienie

  23. A ja sobie nie życzę, żeby z moich podatków ratownicy medyczni opatrywali w sylwestrową noc idiotów, którym petarda urwała palce. Zwłaszcza tym, którzy mają rodziny, dzieci. Przecież wiedzieli czym ryzykują.
    Niestety, jesteś pan idiota, nie pomożemy panu, proszę się wykrwawiać na śmierć, może pan zmądrzejesz.
    Albo mój kolega, który jeździ na deskorolce. Cholernie niebezpieczna pasja, ciągle łapie kontuzje.
    Raz miał otwarte złamanie i też jestem oburzony, że go ratowali, idiotę…ma żonę i dziecko a tak ryzykuje, egoista.

    Polubienie

      1. teklak, a wiesz, że sądząc po sposobie wypowiedzi, jesteś człowieku zwykły arogancki cham i prostak ? Jeszcze mający z jakiejś dziwnej niewyjaśnionej przyczyny jakieś poczucie wyższości 🙂 Wolne żarty.

        Polubienie

  24. bardzo dobry tekst o niemożności udzielenia pełnej pomocy mimo chęci.
    Przy pobycie na 7200, nawet w osłoniętej od wiatru jamie, po prostu się powoli umiera – zasypia.
    Wyczyn polskiej czwórki miał sens, bo Eli schodząc współpracowała. Gdyby została razem z Tomkiem, to….
    A oburzenie tych, co majom horom..
    To jest zadanie podstawowej opieki zdrowotnej, na którą co miesiąc łożymy ciężką kasę. I którą to opiekę psują nam posłowie chcący się podlizać czarnym.
    Współczujemy wszystkim rodzicom, których dzieci chorują. Zrzucamy się na operacje tam, gdzie państwo jest niewydolne.
    Ale ilu rodziców postawiło sobie pytanie – skąd rak u niemowlaka?
    Badania prenatalne – broń boże, grzech.
    Lekarze potrafią w wielu przypadkach dokonywać „cudów” – operując dzieci w łożysku.
    Potrafią też oszacować prawdopodobieństwo pojawienia się wad rozwojowych jeszcze przed decyzją o prokreacji.
    Ale cóż, tu trzeba włączyć myślenie …

    Polubienie

  25. „Aha, wszelkie próby dyskusji o tym, czy himalaizm to hobby bezpieczne, pożyteczne, sensowne, czy wręcz przeciwnie, będą kasowane. To nie ten wątek a himalaistów wolę od piłkarzy nożnych. Są tańsi w utrzymaniu a ich kibice nie rozpierdalają mi miasta po tym, jak ich idole wejdą zimą na K2.”

    ❤ ❤ ❤
    Czy jest gdzieś chociaż najdrobniejszy cień szansy, że za mnie wyjdziesz?!

    A tak poważnie: to rzeczywiście frapujące, że nikt nie podnosi larum o hajsy na "horom curke", kiedy wszystkich "naszych" jedenastu przegrywa w fazie grupowej. Równie zastanawiające jest to, że nikt tych "miszczów" nie nazywa idiotami, kiedy jeden miszcz kopnie drugiego miszcza w piszczel i potrzeba akcji ratunkowej na boisku.

    Ale to pewnie dlatego, że kopacze są ubezpieczeni, czego emanacją jest liczba biegających dookoła nich chłopaków w kolorowych kurtkach (uf!).

    Polubienie

    1. A ja myślę, że w tych 300 komentarzach jest ładny obraz społeczeństwa. Poza tym metaanaliza tych komentarzy to temat na kolejny nudny wpis.
      Rozważałem kilkukrotnie, ale stwierdziłem, że zostawię otwartą opcję, wykasowałem w sumie jakieś 5 komentarzy poza wszelką krytyką, resztę puszczam.

      Polubienie

      1. Komentarz w tm linku znajduje się tutaj, w komentarzach. NIGDY nie istniał taki alpinista ..

        Polubienie

  26. Zapraszam wszystkich zainteresowanych do lektury http://goryiludzie.pl/poradnik/ubezpieczenia. To tak w pigułce na temat dostępnych wariantów ubezpieczenia w górach. Jeżeli ktoś ma zamiar wgłębić się w temat- odsyłam do wujka google. I to nie oznacza mojego stosunku do zaistniałej tragedii. Po prostu zbyt wielu jest znawców wprowadzających ludzi w błąd. Za dużo krzyku tam gdzie powinna nastać cisza….

    Polubienie

  27. Ja mam tylko jedno spostrzeżenie dla kolegi blogera : cynicznie kpisz z rodaków, mając ich za prostaków … a cały ten twój tekst wygląda jakby napisał go właśnie zwykły cham i prostak. Gratuluję wysokiej samooceny..

    Polubienie

      1. Cały ton twojej wypowiedzi. Ja wiem, że fajniej się żyje jak się ma całą resztę swojego narodu za chamów i debili, ale człowiek wtedy zaczyna być śmieszny. Chcesz byś śmieszny ? Nie dyskutuję z faktami o których napisałeś, że tam nie ma schronisk itp itd … ale dlaczego zakładasz, że ludzie tego nie wiedzą ? Owszem – wiedzą. Też jestem przeciwnikiem wydawania państwowej kasy na „świrów-himalaistów”, niech sami organizują to tak, by to było w miarę bezpieczne. A jak nie chcą, lub ich nie stać, lub to po prostu niemożliwe – to sorry Winetou – ICH PROBLEM ! Jak ktoś lezie na górę, gdzie jest do -60 stopni, wiatr wieje 100 na godzinę, tlenu prawie nie ma … to wszelkie konsekwencje to jest ich problem. Natomiast całe towarzystwo prezentuje typową postawę roszczeniową : podziwiajcie mnie ! …. a teraz ratujcie ! Przy okazji w dupie mając własne rodziny – jak w przypadku właśnie tego Mackiewicza. Na góry kasa była. Na alimenty już nie.

        Polubienie

  28. Kurcze… Emocje, emocje. aż ciężko to wszystko pozbierać i podsumować. Wątki się mieszają i wiedza z niewiedzą również też.

    Spróbuję zatem od siebie takiego podsumowania autora (skądinąd świetny tekst) jak i wielu komentatorów.

    1. Zasadność bycia himalaistą i ryzykowność. Każdy ma jakąś pasję większą lub mniejszą. Alpinista też. Kocha góry tak mocno, że czasem ta miłość jest mocniejsza niż do rodziny – tak jak inny pasjonat. Nie robi nikomu krzywdy prócz bliskim – bo oni najbardziej cierpią, że muszą dzielić miejsce w jego sercu z górami i często przegrywają. Jest wizjonerem jak Kolumb czy inny zdobywca – realizuje siebie i pozwala poniekąd nam dojść tam, gdzie normalnie to niemożliwe.
    Jedyna kwestia, która dla mnie jest tu sporna to stwierdzenie, że uprawiają ten sport w sposób bezpieczny. Nikt mi nie wmówi, że adrenalina wiążąca się z tego rodzaju sportem jest nieważna. Niestety chcemy jej więcej i więcej i czasem przyćmiewa nam ogląd sytuacji. Czy w dobie technologii (nowoczesne materiały, środki łączności, tlen etc) nie jest lekką rezygnacją z bezpieczeństwa decyzja o wejściu w oldschoolowym stylu bez teamu, tlenu, szybkim atakiem? pozostawiam do refleksji.

    2. Ubezpieczenie, helikoptery, i inne takie. KAŻDE ubezpieczenie zakładające uprawianie sportów ekstremalnych to sprawa indywidualna. Znawcy tematu przyszli z pomocą i napisali do jakiej wysokości ono jest. NATOMIAST nikt mi nie wmówi, że ubezpieczenie również obejmuje pomoc wojskową. Pamiętajcie, że to jest produkt komercyjny oparty na komercyjnych usługodawcach. Wojsko nim nie jest. To że nie chcieli lecieć bez gwarancji – nic dziwnego. Jest tam wielu wspinaczy również domorosłych – sądzę, że wielokrotnie ratowali dupsko komuś i nie dostali za to kasy. Więc czym dla nich różni się Polak, Fracuz czy inny wspinacz? – niczym. tylko kolejny wariat (tym bardziej walący zimą na jeden z najniebezpieczniejszych szczytów) statystyczny, za którego może znów nam nie zapłacą. Polska, Francja – bogate kraje, niech płacą z góry inaczej nie lecimy. Kolejna sprawa to śmigłowiec. – to że jakaś maszyna „doleci” do 6000 m.n.p.m. to nie oznacza, że jeszczr pińcset da radę. pamiętajcie, że śmigłowiec potrzebuje powietrza jak żadna inna maszyna. silniki potrzebują tlenu a na takiej wysokości jest go mało więc ich efektywność jest mniejsza. Śmigłowiec utrzymuje się w powierzu dzięki masom powietrza pchanym w dół, a jesli powietrze jest rozrzedzone, to i jakość ciągu jest gorsza. Razem zbierając to do kupy, zapomnijcie o uzyskaniu maksymalnego pułapu w takich warunkach pogodowych gdzie wieje, pada śnieg a jeszcze trzeba zrobić zawis i podjąć ładunek (dodatkowe obciążenie)

    To tak po krótce. Reasumując, nie wieszajcie psów na Eli ani na Tomku. Nie wieszajcie psów na Pakistańskim wojsku. Każde miało swoją rację i swój cel. Szkoda człowieka i tyle. Prawdziwa pochwała należy się ratownikom – to co zrobili – niebywałe, CHOCIAŻ również ryzykowali i to dużo więc rozsądku w tym nie było….

    Polubienie

  29. „. Jak wszystkie mędrki od „powinni się byli ubezpieczyć” wyobrażają sobie akcję ratunkową w wysokich górach? Że co, na 7000 metrów na każdym ośmiotysięczniku stoi baza murowana, taka bacówka czy też schronisko, w której siedzą ratownicy pracujący dla konkretnych ubezpieczycieli i ściągają himalaistów jak jest bieda?

    Czy może baza stoi na 500o metrów? Albo na 3000? I siedzą w niej ludzie od ubezpieczycieli, którzy tylko czekają na sygnał, żeby popędzić w góry i ściągać himalaistów jak jest bieda?

    Czy może, kurwa, u podnóża góry stoi balon, którym przedstawiciele ubezpieczyciela lecą sobie do góry, po czym desantują się, przypinają zziębniętych himalaistów do lotni i fruną z nimi w dół? Albo zjeżdżają na nartach, wlokąc za sobą tobogany?”.

    I tu bym się bała, że jakiś błyskotliwy człowiek odpowie Ci: najlepiej, żeby na każdej górze co 100 metrów stał zaimprowizowany szpital z ekipą profesjonalistów, którzy zawsze i wszędzie będą gotowi nieść pomoc.
    A tak w ogóle, to po diabła się wspinać, przecież można się zabić, a to głupie. I egoistyczne, jeśli ma się rodzinę.

    Ech, wstyd mi za rodaków. Nigdy się nie nauczymy empatii…

    Polubienie

  30. Czytanie komentarzy odpuściłem po kilku bo nie ma sensu. Nie ma też sensu pisanie takich artykułów z jednego prostego powodu.

    Każdy człowiek, który posiada jakąkolwiek pasje zrozumie to co się dzieje i zrozumie że w sytuacji, narażenia życia warto się poświęcić żeby to życie ratować. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że najgłośniej o pieniądzach krzyczą Ci, których największym marzeniem jest „spacer” dorożką do morskiego oka albo „parawaning” nad Bałtykiem – jednocześnie nie chciałbym być źle zrozumiany. Podsumowując zacytuję znajomą „Różni ludzie mają różnie”, a tych do których to nie dociera żaden artykuł nie przekona. Szkoda szczępić klawiaturę.

    Polubienie

  31. Tak po ludzku – bardzo współczuję rodzinie i przyjaciołom. Wiem że od wielu spraw nie można się ubezpieczyć i wielu sytuacji przewidzieć. Nie oceniam również pasji w kontekście rodziny – każdy jest dorosły i sam decyduje o sobie. Jezeli rodzina godzila się na takie ryzyko , to tym bardziej nie mi decydować czy taka forma jest odpowiednia czy nie. Jak pisałam- głębokie wyrazy współczucia dla rodziny i przyjaciół.
    Jednakże mając do wyboru zbiórkę pieniędzy na rzecz himalaistów i na rzecz małego Piotrusia – wybrałam ta drugą.
    Czemu?
    Proste.
    Himalaista sam zdecydował o swoim wejściu, sam skalkulował ryzyko i sam je podjął. Piotrusia nikt nie pytał czy chce być chory czy nie.
    Wiem , że zaraz pojawią się głosy , piszące że znowu wyciągam raka…cóż – Piotruś nie ma raka. ma inną bardzo rzadką chorobę gdzie rodzice muszą co miesiąc podawać leki wartości ok 5 tys Euro….
    Dodam, że wcale tu nie chodzi o to kto ma zyć , a kto nie. Chodzi raczej o decyzję.

    Każdy kto podejmuje ryzyko i trudne decyzje , powinien się liczyć z tym najgorszym……

    Piszecie że każdy obywatel ma prawo żądać od MSZ pomocy.
    Cóż – gdy mój syn złamał kręgosłup za granicą na nartach, MSZ odmówiło pomocy. Widocznie nie było to tak widowiskowe jak Himalaje. Dobrze że miałam wysokie ubezpieczenie.

    Polubienie

  32. Zajefajny tekst 🙂 – można go jeszcze wzbogacić o kolejną „złotą myśl” rodem z forum na FB (wczoraj czytałam) że przecież himalaiści mogą ze sobą wziąć (na NP czy K2 czy inną górę) paralotnię – i mała i lekka i do plecaczka da się przypiąć i w takiej sytuacji jak znalazł…..popłakałam się z żalu nad kondycją umysłową i emocjonalną naszego społeczeństwa. Dzięki za tekst może chociaż jeden zrozumie – zawsze to sukces 🙂

    Polubienie

  33. „zimą na ośmiotysięczniki wspinają się tylko Polacy, Rosjanie i pojeby” 😀
    Zgadzam się. Druga sprawa, że w szpitalu w Islamabadzie chuja by im pomogli.
    Jedyna różnica pomiędzy tym szpitalem, a jamą śnieżną to ogrzewanie i bieżąca woda w kranie.
    Nie poziom medyczny.

    Polubienie

  34. Fajny tekst, luźno się czyta. Dla ludzi w temacie i tak nic nie wnosi. Tu nie pojawia się problem czy Eli słusznie zrobiła, lub czy Tomek powinien był realizować się w swojej misji życiowej ponad dobro swych najbliższych, czy np. Alpenverein obejmuje lot śmigłem powyżej 7k n.p.m m
    Tu pojawia się problem w nieumiejętności korzystania z internetu przez użytkowników. Brak umiejętności poszukiwania podstawowych odpowiedzi na pytania, brak umiejętności odróżniania opinii od faktów, sugerowanie się emocjami i ślepe podążanie za tym, kto najgłośniej krzyczy. Dziwne, że tylu wykształconych ludzi w Polsce, a praktycznie nikt nie potrafi znaleźć informacji (nie mówiąc o zrozumieniu bo to już inna droga) czym chociażby jest styl alpejski.
    Na pewno ważną kwestią jest też to, że jesteśmy jak dzieci w internecie. Czujemy się bezkarni, a opinie w stylu „nie znam się, ALE ….”, kiedyś wypowiadane w zasięgu rodziny/ sąsiada/ znajomego dzisiaj są czytane przez miliony. UWAGA, WAŻNA INFORMACJA. NIKT NIE JEST ANONIMOWY.

    To tak apropo „wymiotowania na rodaków” 😉

    Polubienie

  35. „(…)Bo są, kurwa, pod Mount Everestem. W tej chwili nie ma tam nikogo więcej, bo zimą na ośmiotysięczniki wspinają się tylko Polacy, Rosjanie i pojeby.” – w ciekawym gronie to zestawienie.
    To chyba tyle w temacie himalaizmu zimową porą.

    Polubienie

  36. Ludzie dzielą sie na dwa gatunki…
    Na tych którym nie trzeba tłumaczyć po co chodzi się w góry.
    Na tych którym tego wytłumaczyć się nie da

    Polubienie

  37. UWAGA! Ważne: W nawiązaniu do ostatniego zdania artykułu, zbieram ekipe celem rozpierdolenia pół Warszawy po tym jak nasi zdobędą K2 w zimie. Miasta wpisujcie się 🙂

    Polubienie

  38. jak jeszcze raz usłyszę o dzieciach chorych na raka, to mnie skręci – mówię to jako człowiek, który w wieku 17 lat walczył z NOWOTWOREM mózgu i nadal walczy z jego konsekwencjami… a co mówię? – niby nic – ale WALCZMY o KAŻDE ŻYCIE – ratujmy a nie licytujmy się… dobrze, że polecieli, nieważne z czyich pieniędzy! a przeliczanie życia na życie jest nie na miejscu!

    Polubienie

  39. Nawet jak znajdziesz maszynę co poleci na 7k… wyladuje tam ktoś? Zrzuci ekipę ratunkową i bohatersko zjadą z poszkodowanymi na sankach? Też wyluzuj, przecież po każdym większym wydarzeniu mam 36mln wybitnych specjalistów od piłki, olimpad, a w tym przypadku od himalaizmu. Prawda o komentujących himalaizm jest taka, że większość z nich „zdobywa” Morskie Oko bryczką, schodzą pod eskortą radiowozu, bo w życiu nie wpadli na to, że ciemnść może ich zaskoczyć. Na Śnieżce krzywo patrzą na kogoś w spoconej koszulce w schronisku, bo w życiu nie wpadnią na to, że można tam wejść pieszo. Dlaczego Ci, którzy mówią o pieniądzach na „horom curke” nie proszą o likwidację ratowników, gdy są nad morzem czy na basenie… jak oni podejmują mniejsze, ale jednak jakieś ryzyko to im ochrona się należy? Właściwie to temu kto wypadek spowoduje na drodze też by można nie udzielać pomocy… przecież jest winny! Dlaczego Ci, którzy zarzucają ekipie ratunkowej, że nie poszla po Tomasza, nie wypowiadają się w ten sam sposób o strażaku, który wyciągnie z pożaru dziecko, ale po innych nie da rady wejść bo płomienie za duże i budynek grozi zawaleniem? Bohaterstwo czy hańba? Dla mnie bohaterstwo… ale to wszystko zależy od poziomu czlowieka.

    Polubienie

  40. Wspinanie się na 8 tysiączniki jest wyjątkowo drogie niestety a większość naszych rodaków, którzy oddali się tej pasji to niestety gołodupcy. Ja widzę to w ten sposób:
    – zdobywam 8 tysiączniki – super sprawa – kwestie rodzinne rozstrzygam w rodzinie, kwestie pieniężne przygotowuje sam lub korzystam z pomocy sponsorów. Wchodzę do góry a kierownik wyprawy ma zdeponowany mój milion dolców na cokolwiek i notarialne upoważnienie jak i kiedy może z niego skorzystać. Wówczas kwestia opłacenia helikoptera jest załatwiona jeśli nie hamują jej względy techniczne jak wysokość i pogoda. Proste.
    Jak nie mam tych pieniędzy to opcja druga:
    – przekazuje kierownikowi notarialną zgodę na nie podejmowanie wszelkich akcji ratunkowych ( jeśli tylko są możliwe ), które wymagają wydatkowania kwot, których po prostu nie posiadam. Jest to jasne od początku wyprawy i się na to godzę. Potem nikt do nikogo nie ma pretensji.

    Sam mam pasje – strzelectwo. Od początku do końca – pozwolenia, wyjazdy na zawody, broń i ubezpieczenia i inne pokrywam z moich własnych pieniędzy i to tak, ze w żaden sposób nie nadwyręża to mojego budżetu domowego. W żadnym stopniu.
    Jeśli bym poczuł przemożne uczucie do gór i włażenia na 8 tysiączniki to najpierw przeanalizowałbym wszelkie koszty i po protu z tego zrezygnował gdyby nie było by mnie na to stać. I nie mówcie, ze się nie da. W końcu to ja kontroluje swoją pasje czy ona mnie jak narkotyk.?

    Polubienie

    1. Ech Radek, Radek, góry to poezja, ale co Ty możesz wiedzieć o poezji w tym swoim wymierzonym i wyliczonym życiu? Gdyby tylko Czapkins miał ten milion, albo choć te 50 tys. dolców więcej. Wiesz ludzie są różni tacy, jak Czapkins i tacy jak Ty (nic złego nie mam na myśli, tylko stwierdzam fakt). Myśle, że Tomek nie chciałby nikogo narażać, ani nikomu zabierać jego pieniędzy. On kocha góry i kocha swoją rodzinę. Walczył o nich, jak mógł. Chłopaki chcieli pomóc, Polacy się składali na wyprawę dla niego i na pomoc. To Oni chcieli go ratować. Czy siedzi tam i czeka na pomoc? Nie wiem. Ja bym też nie chciał sprawiać „kłopotu”, ale może w głębi duszy liczyłbym, że ktoś pomoże. W końcu kocham swoje dzieci i życie.
      A tak na koniec a propos słonia, pytam bo tez strzelam. Po co to robisz, bo lubisz bam, bam? Odpręża Cię to. Fajne hobby? Czy może gdyby trzeba było wykorzystać te Twoje umiejętności, to bys się nie zawahał, poszedłbyś za głosem serca? I co by Ci to serce podpowiedziało? Sorry za ten końcowy wtręt nie na temat. Pozdrawiam wszystkich, a w szczególności Radka. Może się kiedyś spotkamy na osi.

      Polubienie

      1. Ja o Tomku nic nie myślę bo go nie znałem. Nie mam pojęcia o jego rodzinie ani o tym co siedziało w jego głowie. Pisałem wyłącznie o stronie finansowej.
        Te finanse mają jeszcze jeden ciekawy aspekt. Jak wyłożymy swoje finanse na zabezpieczenie jakiejkolwiek akcji ratunkowej dla siebie na wszelki wypadek z góry to będziemy bardziej ostrożni aby ich w takiej sytuacji nie stracić.
        Strzelanie – hobby jak każde inne. Tu wchodzi w grę w dużej mierze stosunek do broni palnej – czegoś co skutecznie było zabraniane Polakom od zaborów. Osobiście traktuję jak każdy inny przedmiot z tym wyjątkiem, że może ocalić życie, a swoje życie każdy raczej sobie ceni. Nie rozumiem zdania o głosie serca – co miałeś na myśli – wiec nie odpowiem.

        Polubienie

    2. Zgadzam się z Panem, Panie Radku i dodam ..
      Brawo dla bohaterów, którzy ruszyli z pomocą. Szkoda życia Mackiewicza, jak każdego co umiera w bezsensowny sposób. I nie mówię, że alpinizm jest bezsensowny, bo to piękny sport. Chodzi mi o podejście do organizacji tych wypraw. Jeżeli chcemy się wspinać na ośmiotysięczniki, to wspinajmy się tylko tam, gdzie jest sprzęt, który umożliwi akcję ratunkową w takim wypadku. Który to już rok, gdy ginie alpinista, bo pomoc nie nadeszła o czasie / w ogóle?

      Nie ma co się zasłaniać argumentem, „bo Pakistan nie ma odpowiedniego sprzętu”, bo nie ma takiego prawa, które narzuca Państwu posiadanie służb ratowniczych – nie chcą, nie muszą. Nikt nikogo tam na siłę nie ciągnie. Jeżeli dotąd tego nie wymyślili to pewnie im się to nie opłaca, a szkoda.

      Polubienie

    3. „Jeśli bym poczuł przemożne uczucie do gór i włażenia na 8 tysiączniki to najpierw przeanalizowałbym wszelkie koszty i po protu z tego zrezygnował gdyby nie było by mnie na to stać. I nie mówcie, ze się nie da. W końcu to ja kontroluje swoją pasje czy ona mnie jak narkotyk.?”

      Dzieki ta glos rozsadku.

      P.S po przeczytaniu wielu artykulow w temacie (i wspomnien rodzin) wiem juz, ze najczescie jest tak, ze to pasja kontroluje czlowieka, czyli: niestety narkotyk

      Polubienie

Dodaj komentarz