Postęp, jak sama nazwa wskazuje, postępuje i żelaznym butem depcze opornych. Zobaczmy co nam w tym tygodniu upichcili nasi ulubieni politykierzy. Politykierowie?
Minister Mariusz, bez podania przyczyn (bo przecież nie będzie się tłumaczył ze swoich decyzji), zdymisjonował Inspektora Marynarki Wojennej, kontradmirała Mirosława Mordela. Przyczyny, dla których kontradmirał najprawdopodobniej poleciał są proste – nie krytykuje się obozu dobrej zmiany. Nie można mówić czegoś takiego:
„…oddala się perspektywa pozyskania okrętu podwodnego nowego typu. Jeszcze pół roku temu w czasie poprzedniej uroczystości wydawało się, że to kwestia: jeśli nie tygodni to miesięcy, gdy zapadnie decyzja i zostanie wybrany dostawca nowych okrętów dla Marynarki Wojennej RP. Niestety wszystko wskazuje na to, że nasze marynarskie nadzieje zostały po raz kolejny zawiedzione.
Dzisiaj Sztab Generalny pracuje nad nową wersją modernizacji technicznej dopasowując potrzeby do środków finansowych, definiując nowe priorytety. Czy wśród tych priorytetów znajdzie się miejsce dla okrętów podwodnych. Ja jestem przekonany, że tak, mam taka nadzieję”.
Albo takiego:
“Cena jest tutaj bardzo ważna, ale nie jest to jedyny aspekt przedłużającego się procesu pozyskiwania nowych okrętów podwodnych”
Ja rozumiem, że wojskowy nie może mieć własnego zdania, bo jest od wykonywania rozkazów, ale trochę przypał.
Skoro jesteśmy przy MON-ie. Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej stworzył prototypowe radiostacje, które miały być podstawowym sprzętem łączności taktycznej polskich sił zbrojnych. Polska Grupa Zbrojeniowa, w ramach poszerzania rynków zbytu, wysyłała do Egiptu tę technologię, bo ich armia się zbroiła dość intensywnie. W 2014 roku wysłali cztery radiostacje plecakowe (dwa typy), w lutym 2016 roku cztery sztuki kolejnych radiostacji, w lipcu 2016 roku dwa wzmacniacze do radiostacji. Wiecie, do testów.
No i okazało się, że nikt nie kontrolował poczynań bohaterskiej armii Egiptu, w wyniku czego oni je trochę rozebrali, te radiostacje. Sprzęt został dokładnie rozmontowany, a następnie zniszczony. Nie wiadomo, jaki los spotkał oprogramowanie informatyczne wysłane bohaterskiej armii Egiptu. I jest przypał, bo skoro nie wiadomo w czyje ręce wpadła technologia, to trzeba założyć, że jest ona “compromised”. I trzeba będzie radiostacje przeprojektować.
Ale to chuj jest, drobiazg właściwie. Wybaczcie, ale kończą mi się argumenty za tym, że tym krajem rządzą zwykli idioci a nie śpiochy na usługach obcego wywiadu.
Z ostatniej chwili: nie wiadomo, co będzie z Okęciem. Mieszkańcy Baranowa poszli na referendum i powiedzieli w nim, że PiS chyba pojebało. Co prawda rząd zapowiedział, że wynik referendum nie będzie dla niego wiążący, ale wyniki są przytłaczające. 84 proc. mieszkańców nie chce lotniska, 90 proc. głosowało przeciwko warunkom odszkodowań i przesiedleń proponowanych w specustawie.
Zobaczymy co z tym PiS zrobi.
A to się porobiło. Konrad Piasecki z Zetki spytał szefa Rady Mediów Narodowych, niejakiego Czabańskiego Krzysztofa o to, kiedy widział w TVP materiał krytycznie oceniający działania rządu czy partii rządzącej. I Czabański coś tam się zaczął jąkać żenująco. Na pytanie o pluralizm, stał się jeszcze bardziej żenujący i zaczął przekonywać, że pluralizm jest, gdyż w TVP ludzie codziennie ścierają się przed kamerami. A na koniec Piasecki przyjebał klasycznego gnadensztosa, po którym niejaki Czabański został wyliczony i zniesiony z ringu. Powiedział mianowicie Piasecki coś takiego:
Ja panu wymienię dziesięciu dziennikarzy z mediów publicznych, którzy reprezentują racje obozu władzy.
I poprosił niejakiego Czabańskiego o wymienienie choć jednego dziennikarza TVP, prezentującego racje opozycji. Takiego prowadzącego program.
I zapadła sześciosekundowa, krępująca cisza. Na antenie sześć sekund to wieczność.
Po czym niejaki Czabański powiedział: ja myślę, że są tacy. Ale nazwiska “takich” sobie nie przypomniał.
Pluralizm w opór ma miejsce.
A skoro już jesteśmy przy pluralizmie. Sejm zmienił Kodeks wyborczy po raz drugi w ciągu ostatniego roku. Ostatnia zmiana dotyczyła likwidacji obowiązku transmisji i nagrywania głosowań w lokalach. Bikoz RODO. Niecałe pół roku do wyborów i się zorientowali, że jak się ma kilkadziesiąt tysięcy komisji wyborczych, to nie da się pójść na giełdę pod GUS-em i kupić tam kilku kamer? Po to uchwalili obowiązek nagrywania, żeby go potem uchylić. Już wiecie za co posłowie biorą hajsy.
Straszki, jakoby brak nagrywania miałby służyć fałszowaniu wyborów, odrzucam jako niezorganizowany. W fałszowaniu wyborów kamery nie przeszkodzą. Chociaż przy tej ekipie, to ja już sam nie wiem.
Z ostatniej chwili: premier Morawiecki powiedział, że w Baranowie będzie hub przesiadkowy dla 100 mln osób. A zaczynali skromnie, od 45 mln. Od siebie dodam, że nie ma się co ograniczać i bez kozery powiem pińcet. Tyle, ile wynosi z grubsza liczba mieszkańców UE.
Teraz coś spod znaku płaszcza, szpady i żenady (kurwa, przepraszam za ten rym). Stanisław Żerko, historyk, spytał się na Twitterze o to, kto wchodzi w skład Centrum Monitorowania Wolności Mediów. Struktura ta powstała przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich w 1996 roku. No i wcześniej skład CMWM był bardziej jawny niż tajny. Teraz okazuje się, że na stronie nie ma niczego, poza nazwiskiem pani dyrektor Jolanty Hajdasz.
Przyszła pani Bochwic Teresa, członkini KRRiT i poradziła panu Żerko, żeby sobie do biura zarządu SDP zadzwonił. Żerko to historyk, więc oczywiście zaczął drążyć, nie znając zapewne dobrej maksymy życiowej “na chuj drążysz”. No i ten Żerko, historyk, zaczął się dopytywać, czy nie można po prostu podać na stronie informacji o tym, kto wchodzi w skład instytucji, która ma bronić wolności słowa, ze szczególnym uwzględnieniem swobody dziennikarza w docieraniu do źródeł informacji.
Pani Bochwic Teresa odparowała krótko: Nie można.
Kiedyś się sięgało po telefon, się dzwoniło, się rozmawiało, się dowiadywało. A dzisiaj wszyscy wszystko chcieliby mieć w internecie. Dobrze mu powiedziała Bochwic Teresa.
A teraz wam wkleję dwa kawałki, wyprodukowane przez CMWM. Pierwszy to ich misja:
Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich broni wolności słowa zgodnie z art. 10 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, a szczególnie swobody dziennikarza w docieraniu do źródeł informacji, umacnia wolność prasy i mediów elektronicznych, strzeże wykorzystania wolności słowa.
Drugie to płomienne słowa w obronie Ziemca Krzysztofa, którego jakieś niepolskie świnie wyszydzają i szkalują. Polecam ten fragment, jest rokendrolowy:
Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP protestuje przeciwko nieuzasadnionemu podważaniu wiarygodności osób pracujących w środkach masowego komunikowania czego jaskrawym przykładem jest kampania medialna wymierzona w red. Krzysztofa Ziemca z TVP. Ostatnie publikacje poświęcone red. Krzysztofowi Ziemcowi mają charakter personalnej nagonki wymierzonej w jego wiarygodność jako dziennikarza. Powstały w oparciu o wyrwane z kontekstu opinie i wypowiedzi ze spotkań ze studentami, a ich efektem jest fala nienawistnych i obraźliwych komentarzy. Tego typu nieobiektywne publikacje nastawione na stygmatyzowanie osoby o uznanym dorobku i znaczącej pozycji w środowisku dziennikarskim źle służą debacie publicznej przez co naruszają zasadę wolności słowa, która jest podstawą funkcjonowania demokratycznego państwa.
dr Jolanta Hajdasz
I co, głupio wam teraz?
Lasy Państwowe chcą wydać w tym roku 80 baniek na drogi.
Przeczytałem to zdanie i dopiero do mnie dotarło, jakie to jest śmieszne. Tak czy inaczej, leśnicy budują drogi. Rzucają jakieś ogryzki na rozjeżdżone dróżki w Bieszczadach, jak również realizują projekty za 2-3 mln ziko. Tak się dziwnie składa, że te najdroższe projekty realizowane będą w Tucznie, gdzie były minśrod Szyszko Jan ma swoją stodołę. Znaczy luksusową rezydencję, którą przez lata wpisywał do oświadczeń majątkowych jako stodołę.
Ja nie rozumiem oburzenia ludzi. Po pierwsze, były minśrod, który przyjaźni się z panem Rydzykiem, nie będzie napierdalał po błocie. A po drugie, to trudno wam dogodzić. Nie ma dróg – źle. Są – też źle. Zdecydujcie się, zawistne Polaczki.
Przed poprzednimi wyborami, jeszcze jako opozycja, prezes Kaczyński nawoływał:
– Alkohol to zguba ludzkości. Chlacie różne świństwa, karbid do bimbru wrzucacie, zajzajer dolewacie, świństwo takie, że gębę wykrzywia. Pieniądze tylko w błoto wyrzucacie i zdrowie marnujecie. Ludzie, co wy robicie, przecież można uczciwie, po chrześcijańsku. Przecież można inaczej. Wystarczy wziąć 2 kilo cukru, kilogram gruszek bergamutek, zalać to wszystko pięcioma litrami wody. Przegotowanej naturalnie.
Sorry, transkrypty mi się pojebały. Prezes mówił tak:
– Parlament Europejski trzeba traktować poważnie, szczególnie w tak poważnych czasach. Trzeba wysuwać tam poważnych kandydatów. Doświadczony polityków, ekspertów, intelektualistów, którzy będą potrafili tam błysnąć. Parlament Europejski nie może być miejscem zsyłki polityków, którzy przegrali partyjne rozgrywki. Dla upadłych ministrów, którzy niczego nie potrafili załatwić.
Dlatego właśnie w wyborach do Parlamentu Europejskiego wystartuje aktualna wicepremiera do spraw społecznych, była premiera Polski, Szydło Beata.
Premier Gowin popycha swoją ustawę o szkolnictwie wyższym. O niej nie będę pisał, bo się nie znam. Natomiast ta ustawa, to ona jest chyba trochę niedobra, bo nawet ziomki z jego bandy ją krytykowali. Zgłoszono 240 poprawek i pan Gowin liczy, że mu tę ustawę popchną, bo w PiS obowiązuje zasada dyscypliny w głosowaniu nad projektami rządowymi.
Jak stwierdził: Sam parę razy głosowałem za projektami, chociaż się z tego nie cieszyłem.
Pozwólcie wybrzmieć temu zdaniu.
Wrzucę nieśmiały komentarz: popatrz synku, tak wygląda polityk.
Z ostatniej chwili: kandydat Jaki znów się pomylił. Porównał Warszawę z Budapesztem, po czym raczył był zapodać:
Proszę państwa, jak to jest, że Warszawa, która powinna się ścigać z największymi metropoliami w Europie, w tej części Europy, ma mniej mostów niż Budapeszt nad Dunajcem? Przecież to jest po prostu wstyd!
No trochę jest.
Na koniec prawdziwy grubas. Do internetu wyciekł projekt umowy między ministrem Glińskim a fundacją pana Rydzyka. Fundacja ma dostać kilka groszy z budżetu na powołanie muzeum “Pamięć i Tożsamość” im. św. Jana Pawła II. Muzeum ma powstać już w tym roku i ma zająć się wzmocnieniem tożsamości narodowej Polaków (na czym miałoby to niby polegać?). A ponadto promocją polskiej kultury i sztuki, prezentowaniem historii Polski ze szczególnym uwzględnieniem nauki św. Jana Pawła II oraz badań naukowych dotyczących postaw Polaków wobec Żydów podczas II wojny światowej.
No więc już to widzę, jak będą badać te postawy Polaków wobec Żydów.
Uważajta, tera bedzie grube. Dyrektora ma wybrać Gliński po uzgodnieniu kandydatury z prezesem fundacji. Którym jest pan Rydzyk. Czyli damy hajs z budżetu a nawet nie będziemy mogli powołać dyrektora. Spoko.
Muzeum ma powstać na gruncie należącym do zakonu redemptorystów. Kupili go sobie w promocji, w związku z planowaną w tym miejscu działalnością niezarobkową. Promka była dobra, za działkę o powierzchni 1,324 ha wartą 1,85 mln ziko dostali (bo trudno powiedzieć, że kupili) za 111 tys. złotych. Hojnością popisał się wojewoda kuj-pom.
No i teraz patrzcie. W latach 2018-2020 minister Gliński da panu Rydzykowi dotacje celowe na wydatki majątkowe w kwocie 100 000 000 złotych (słownie: sto baniek ziko). Przy czym rzeczywista wartość dotacji wynikać będzie z umów zawartych z wykonawcami wyłonionymi przez Muzeum. W podziale na lata wykombinowali to tak:
2018 – 11 500 000 złotych
2019 – 40 500 000 złotych
2020 – 48 000 000 złotych
Widzicie, jak apetyt rośnie w miarę jedzenia?
Dobry jest punkt 7 paragraf 4. Przekleję go wam:
Niezależnie od przekazanych środków, o których mowa w niniejszej umowie, Strony mogą przekazywać dodatkowe środki w dowolnej wysokości. Przekazanie dodatkowych środków przez jedną ze Stron nie będzie rodzić takiego obowiązku dla drugiej Strony i nie będzie wymagać konieczności aneksowania niniejszej umowy.
Oczywiście, żeby opinii publicznej zamknąć ryje, założyciel przekazuje muzeum zbiory, których wartość została oszacowana na 101 352 000 złotych. Wszystko to na podstawie wyceny niezależnego eksperta. I już wszystko gra ferajna!
100 baniek to dopiero dobry początek. Ciekawe kiedy PiS skończy spłacać pana Rydzyka za poparcie, jakie mu dowiózł? Hahaha, głupi jestem, przecież wiadomo, że do końca kadencji. A jak się napodpisuje podobnych umów, to i po jej zakończeniu.
Trochę pośmieszkowałem, ale od tej wiadomości chce mi się rzygać. Niestety, nie dam rady tyle zjeść, ile chciałbym wyrzygać.
Na prawdziwy koniec pośmieszkujemy naprawdę. Słuchajcie, wrzucacie mi na priva linki do różnych tekstów. I ja się wtedy czuję, jak Varys, któremu małe ptaszki ćwierkają do uszu różne rzeczy. Natomiast ostatnie ćwierknięcie było bardzo grube, bo bez linków, za to ze środka. Cytuję dosłownie:
Cześć, może Radek napisze o dentobusach? Za 24 mln zakupiono (podobno) 16, wyjechały 3 a skorzystało do tej pory ok 300 osób. 24 mln…..
O, i z tą pozytywną myślą pozostawiam.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…