Uszanowanie, majówka się skończyła więc wracają podstępy postępu. Dzisiaj trochę dłużej, bo się nazbierało. Władza nie odpuszcza, dzieją się rzeczy, o których nie śniliście.
Zaczynam od mojego podwórka, czyli od kandydata na prezydenta Warszawy, niejakiego Jakiego (wybaczcie). Otóż Jaki z zamordysty stał się nagle demokratą. Normalnie pokazał ludzką twarz i w myśl zasady „nikt ci tyle nie da, ile ja ci obiecam”, obiecuje gruszki na wierzbie. Tyle, że na takie taktyczne przefarbowanie mógłby się nabrać elektorat z Zadupia Tylnego, gdzie rządzi ksiądz a nie z Warszawy, gdzie ludzie mają internet. I teraz patrzcie jaką ludzką twarz prezentuje Jaki:
– in vitro popiera od zawsze i będzie poważnie rozważał, żeby wesprzeć taki program w Warszawie. Co prawda w 2014 głosował przeciw ustawie PO o refundacji in vitro, no ale przecież na czas kampanii i wyborów można trochę zmienić poglądy, nie?
– Paradę Równości popiera od zawsze i zgodzi się na nią bez problemu. Oczywiście jak tylko zostanie prezydentem Opola. A potem Warszawy. Co prawda Jaki chwalił palenie tęczy na Zbawixie, twierdząc że nie ma zgody, żeby z Warszawy robić Sodomę i Gomorę. Ostrzegał też mniejszości, mówiąc że jak mniejszość prowokuje większość, musi się liczyć z reakcją. Teraz sobie pomyślmy – skoro Jaki zezwoli na PR, to ile manifestacji narodowców i faszystów będziemy mieli w Warszawie? Ja myślę, że jedną tygodniowo.
– Wolność rządzi. Według słów Jakiego w Warszawie jest miejsce dla wszystkich i najważniejszą wartością jaką samorząd będzie wyznawał, będzie wolność. Tak samo, jak uwierzył w wolność do świętego spokoju i nasłał policję na protestujących w Opolu mieszkańców. Bo mu pałętali się pod biurem poselskim i gadać chcieli, zamiast słuchać.
Coś wam to przypomina? 2015 rok, gdy PiS schował wszystkich Macierewiczów i Pawłowicz do szafy, i był partią troskliwą, ceniącą umiar, dialog i szanującą opinie innych. Polacy się nabrali. Jaki pozując na demokratę, kłamie bezczelnie, w żywe oczy i cynicznie liczy na to, że nie potrafimy guglać, a tych którzy potrafią, da radę zakrzyczeć.
Nie będę wam mówił na kogo macie głosować. Ale jeżeli wierzycie choćby w jedno słowo z tego, co mówi Jaki w swoim nowym wcieleniu, to trochę mi przykro. Nie chciałbym, żeby PiS wzięło Warszawę. Rozpierdolą to miasto w drzazgi, bo Warszawa to zaraz po całym państwie, największy łup polityczny w tym kraju.
Premier, przypominam – były bankowiec, pierdolnął się w obliczeniach i z krzywym uśmiechem na twarzy stwierdził, że renta socjalna dla osób powyżej 18. roku życia, które nie mogą pracować z powodu niepełnosprawności wzrośnie w porównaniu do czasów sprzed rządów PiS o 50 procent! Słyszycie?! Pisiont procent! Tyle, że nie, bo podwyżka z 739,58 brutto do 1029,80 brutto to nie jest 50 proc. To 39,2 proc. Pomyłka o 11 punktów procentowych to nie jest mijanie się z prawdą. To żenujące, propagandowe kłamstwo. Jednak od bankiera oczekuję, że potrafi policzyć proste procenty.
Karol Meleks Karski gawędził w telewizorze publicznym o polskim górnictwie i jego wpływie na bezpieczeństwo energetyczne kraju. Dał jeden głos rozsądny, twierdząc że przyszłością jest energetyka jądrowa. No ale oczywiście musiał kontynuować, bo politycy w telewizorze mają imperatyw kontynuowania i rzekł co następuje: nie widzę alternatywy w energii wiatrowej, to jest taka koncepcja niemiecka. Wiele zdezelowanych niemieckich wiatraków czeka, żeby można je było przenieść do Polski. Niemcy próbuję je gdzieś upchnąć, a poszukują innych źródeł energii.
Problem jest natomiast taki, że 1 maja Niemcy po raz pierwszy w historii pokryli całe zapotrzebowanie energetyczne kraju ze źródeł odnawialnych. A nadwyżkę musieli sprzedać. A właściwie to elektrownie musiały dopłacić, żeby ktoś od nich ten prąd wziął. Nadwyżkę generowali przez 2 godziny, potem sytuacja się zmieniła. W ciągu całego dnia energia odnawialna pokrywała 70 proc. całkowitego zapotrzebowania. A te rozpieprzające się (według posła Meleksa Karskiego) niemieckie wiatraki i ogniwa fotowoltaiczne zapodawały łącznie 55 proc. całości.
W tym roku udział energii odnawialnej w systemie energetycznym Niemiec wynosi 42 proc. A my co? Dalej kopcimy węglem, który jest naszym sumieniem i dziwimy się, że dzieci mają astmę i alergie, smog wykańcza starszych i schorowanych i coraz więcej ludzi zasuwa po ulicy w maskach. Dobrą linię ma nasza partia.
Wiadomość z frontu walki ze zdrowym rozsądkiem – Biuro Analiz Sejmowych uznało, że projekt pani Godek okazał się być zgodny z Konstytucją RP. Widzicie, jak pisałem dwa tygodnie temu – Konstytucja to dla pań i panów z PiS taka karta dań. Biorą z niej co wygodne w danej chwili. Teraz sprawdźmy kto wydał takie opinie. Pierwszy specjalista to Dr hab. Marek Dobrowolski z Katedry Prawa Konstytucyjnego KUL. Drugi to dr hab. Paweł Sobczyk, prof. UO, Zakład Prawa Konstytucyjnego i Wyznaniowego. Ten pierwszy dojebał taką laurkę, po której stwierdziłem, że jednak przyszło mi żyć w wieku ciemnoty i zacofania. Przeczytajcie uważnie ten tekst:
„Godność człowieka (matki) również nie może zostać uznana za adekwatny wzorzec oceny konstytucyjności projektu ustawy. Jak się bowiem wskazuje godząc się na zajście w ciążę, kobieta godzi też się na pewne ograniczenie swej wolności, stosownie do – od wieków przecież niezmiennych – obowiązków wynikających z ciąży, porodu i wychowania dziecka.
Nie skomentuję go, bo nie znam tylu brzydkich i obelżywych wyrazów, którymi mógłbym to zrobić. Drugi specjalista zaczął swoją opinię od disklajmera następującej treści:
„Opinia stanowi wyraz wyłącznie osobistych i subiektywnych poglądów naukowych autora. Jednocześnie autor nie gwarantuje podzielenia poglądów naukowych wyrażonych w niniejszej opinii przez inne podmioty, w szczególności przez organy władzy ustawodawczej i innych ekspertów”.
Dla mnie jest to widomy znak tego, że ową opinią można sobie podetrzeć dupę, bo tylko do tego się nadaje. Dlatego cytatów nie będzie.
Teraz informacja od której walnąłem na plecy. Pan Rydzyk, profesor Szyszko, hodowcy norek i myśliwi stworzyli klub niezadowolonych i są w ostrej kontrze do PiS. I rozumiecie, oni się skrzykują na marsz. Marsz odbędzie się 12 maja. Jak ktoś siedzi w temacie, to wie, że 12 maja będą protestować również ludzie z PO. Ciekawy jestem, czy wykluczeni ustawią się w kolejce za PO, wepchną się przed, co by było do nich podobne, czy pojadą symultanicznie ale innymi trasami.
Tę absolutnie rakietową nabojkę wesprze obywatel Tomaszewski, prywatnie kuzyn Prezesa. Został obywatel Tomaszewski wykopany z fotelu prezesa Lasów Państwowych i ma komuś coś za złe. Wydaje mi się, że tym razem to nie jest chowanie Antka przed wyborami i Macierewicz wycina ten numer bez uzgodnienia z Prezesem. Czyli zaczynają się walki frakcyjne. Pomyślcie tylko, co będzie, jak Prezes odejdzie do krainy wiecznych łowów? Przecież ta banda rzuci się sobie do gardeł tak, że bandyckie dintojry będą przy tym niczym. Przy okazji chciałbym, żebyście docenili fakt, że chociaż bardzo mnie kusiło, powstrzymałem się od żartów o norkach i flintach myśliwych. Naprawdę doceńcie.
Właśnie, apropo Antka. Jakby ktoś to przegapił, to wpadł on na fantastyczny pomysł zagospodarowania miejsca po Pekinie. Bo oczywiście gadanie o jego wyburzeniu powraca jak bumerang co roku. Otóż obywatel M. wykombinował, żeby na miejscu Pekinu pierdolnąć Kolumnę Chwały Wojska Polskiego zwieńczoną figurą Matki Boskiej Hetmanki Polski, która z tego co czytałem, jest patronką wojska. Ja nawet nie wiem, jak to skomentować. Może poza ‘co Antoni ma z tymi symbolami fallicznymi’. Najpierw chciał stawiać 100 kolumn z okazji odzyskania niepodległości, teraz znowu kolumna. Kurde, ziom.
Mateusz Kusznierewicz utracił zaufanie Narodowej Agencji Tego i Owego, i jednak nie popłynie w rejs dokoła świata. O czym donoszę z rozdartym sercem, bo pieniądze, które miały iść na tę akcję i tak zostaną przepierdolone bez sensu, a tu przynajmniej byłaby beka, jakby Kusznierewicz w sztormiaku wkitrał się w RPA do szkoły i zaczął opowiadać o Polsce. Ciekaw jestem czym nas zaskoczy Narodowa Agencja Przewalania Hajsu, bo że zaskoczy, to nie mam żadnych wątpliwości.
Prezes przygotowując się do zimowego ataku na K2, przeciążył się w Beskidzie i zaczął mieć syndrom kolana. Z tego powodu odwiedził Klinikę Gastroenterologii, Endokrynologii i Chorób Wewnętrznych.
Jako żenującą ciekawostkę podam, że kule Prezesowi do miejsca jego zamieszkania przywiózł generał profesor Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego. Nie znam się, więc oddam głos Romanowi Polko: To wręcz powrót stosunków feudalnych. Takie problemy dotykają wielu ludzi i każdy sobie jakoś z tym radzi. Nie ma takich sytuacji, że człowiek na wysokim szczeblu osobiście jeździ i pracuje jak parobek. To upokarzające i żenujące.
Generał profesor odparował, żeby się Polko od niego odpierdolił, bo on utrzymuje relacje z Prezesem od czasu, gdy w jego szpitalu leczyła się Jadwiga Kaczyńska. I te relacje nie ograniczają się wyłącznie do opieki medycznej. Po prostu generał profesor przechodził akurat obok willi, z tragarzami i kulami, i postanowił wpaść do Prezesa towarzysko. A tu się wszyscy przypieprzają, że pan woła a sługa biegnie. To nie tak. Zresztą przywiózł Prezesowi kule. Znacie to przysłowie: człowiek strzela, generał profesor kule nosi? No więc jak znacie, to się odpieprzcie od generała profesora.
Na sam koniec kolejna odsłona sagi rodu Czartoryskich. Otóż pół roku temu wiceminister rolnictwa Babalski, uznał że przejęcie przez skarb państwa pałacu rodziny Czartoryskich w Sieniawie było niezgodne z prawem. Mówimy tutaj o reformie rolnej z 1944 roku, gdybyście mieli jakieś wątpliwości.
Może jesteście ciekawi, po chuj wiceminister to badał? Zrobił to, bo chciał tego Adam Karol Jan Jezus Maria y otros Czartoryski. Decyzja ministerstwa otwiera furtkę do tego, by Adam wielu imion Czartoryski mógł domagać się od państwa zwrotu nieruchomości. W remonty której państwo włożyło jakieś drobne pieniądze. Ot, 130 mln ziko. Ministerstwo nie powiedziało, czy w przypadku zwrotu będzie się domagać oddania włożonych w remonty środków. O ile zakład, że nie będzie?
Jeszcze kilka takich akcji i wkurwieni chłopi naprawdę pójdą z batogami na panów. Do widzenia.