Otóż w ramach pokłosia naszego ubiegłorocznego amerykańskiego tripu, zostałem współautorem książki. No tak jakoś wyszło. I do tego takiej (dla niektórych przynajmniej) jedynej prawdziwej, to znaczy PAPIEROWEJ!

Mojej zawartości jest w niej 13,77%, a wiem to, bo rzecz jasna policzyłem. Więc może ten współudział nie jest jakiś wywalony w kosmos, ale po pierwsze jest to samo gęste, po drugie pisane na żywo, bez możliwości rozdmuchania tekstu do 50 stron na miasto, a po trzecie są to emocje niefiltrowane przez otchłanie czasu, wywalane na bieżąco.
No i w związku z tym, że PAPIER!, jest taka zorganizowana akcja, żeby dać piątaka, a od cwaniaka dycha.
Oficjalna premiera niby na targach w Krakowie, ale już teraz można kupić sobie sztukę w przedsprzedaży w Empiku.
Wiem, że niektórzy mają lekki problem z robieniem zakupów w Empiku, rozumiem to, szanuję. Dla nich też jest propozycja, bo nasza pozycja leży również na Bonito.
I w zasadzie jest tańsza, więc co tam sobie wujenka życzy.
Książkę skończyłem czytać w ubiegły piątek. Nie powiem, te kawałki, co to je niby ja napisałem są całkiem spoko. Kuby też są spoko. Zdjęcia naszych masterów migawki też spoko. A na końcu są jeszcze dodatkowo foty robione burakiem, kością dinozaura, kalkulatorem, oraz komórką, ale przez skarpetę. Jakość haniebna, ale też są spoko. Ogólnie, spoko, koleś, nie ma zmartwienia.
Odpowiadam tutaj też na pytanie ‚kiedy będzie na kindełe’. Cytat z Agaty Krajewskiej (kreski), która przy mnie robiła w Bostonie mostek, żeby mieć lepsze ujęcie: Fotografowie mówią: nieprędko.
Więc bym się chwilowo nie nastawiał, bo trochę szkoda marnować takie foty na ebuka.
W przyszłą sobotę, 29.10 mamy oficjalną premierę na Targach Książki w Krakowie. Godzina bodajże 11:00, stoisko SQN. Będziemy tam grupą, więc jak ktoś ma ochotę posłuchać naszych historyjek spoza planu, to zapraszam. Będzie tam też można kupić naszą książkę. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo bez sensu byłoby zwoływać nas na spotkanie, a potem nie sprzedawać naszej książki, nie? Nieważne zresztą. Zapraszam.
No, a teraz łapcie za sakiewki i na zakupy!
Zamówione :p
Co papier, to papier. Nie mam nic przeciwko e-bukom, ale obcowanie z książką papierową jest pełniejsze – zajmuje (prawie) wszystkie zmysły. I próżność też chyba bardziej zaspokaja 🙂
PolubieniePolubienie